Archiwum kategorii: Duff McKagan

Road Crew

Określenie “Road Crew” oznacza ekipę, która jeździ z zespołem.Odpowiadają za to,by  zespół nie musiał się niczym martwić będąc na scenie. Są to zwykle niedoceniani ludzie-cienie.
Jednak w przypadkach kilku zespołów zdarzyło się tak,że ekipa techniczna została doceniona,uhonorowana przez zespół.Tak stało się właśnie w przypadku grupy Motorhead,która nagrała piosenkę      “(We are ) the Road Crew)”.

Około roku 1983 Slash, kończący współpracę z Tidus Sloan, wraz  ze swoim znajomym Stevenem Adlerem, kończącym “karierę” w grupie London, postanowili założyć własny zespół. Jako, że obaj lubili Motorhead wybranie nazwy przyszło im z łatwością. Nazwali się Road Crew i chcieli podbić świat. Problem w tym, że prócz grającego na gitarze Slasha oraz próbującego grać  na gitarze Adlera członkiem zespołu był jedynie pies, którego imienia nie zachowała niestety historia 😉
Młodzi muzycy grali, pili i dobrze się bawili. Z czasem Stevie uświadomił sobie,że nie jest mu pisana kariera gitarzysty i przez jakiś czas próbował śpiewać, a potem odkrył smykałkę do walenia w różne rzeczy, co ostatecznie pozwoliło mu zostać perkusistą.Jednak po jakimś czasie zorientowali się, że do wielkiej kariery wciąż jest im dalej, niż bliżej i wpadli na pomysł poszukania pozostałych członków zespołu. Jedynym basistą, który zechciał się z nimi spotkać był Duff McKagan, który rezygnując z Ten Minute Warning, rozpoczął poszukiwania kolejnego zespołu, w którym mógłby zagrzać miejsce na dłużej. Po przeczytaniu ogłoszenia zespołu skontaktował się ze Slashem, który wspomniał mu, że inspiracją dla Road Crew są Aerosmith, Alice Cooper i Motorhead.

Problemem było teraz znalezienie wokalisty. Dzięki ogłoszeniu w prasie skontaktował się z nimi Izzy Stradlin, który polecił im Axla. Slash poszedł zobaczyć śpiewającego Axla i od razu chciał go mieć w zespole.
Jednakże do współpracy nie doszło, gdyż Axl z Izzym stanowili nierozłączną drużynę, a kolejny gitarzysta nie był już w Road Crew potrzebny.
Zmiany składu trwały, ale zwykle były krótkotrwałe i brak dostatecznych źródeł,by stwierdzić,z kim jeszcze los związał Slasha, Stevena i psa 😉 Jednym z tych, którzy na krótko związali swój los z Road Crew był Ron Reyes, kojarzony z grupą Black Flag
Mniej więcej w tym samym czasie, co Duff, do Road Crew dołączył, znany nam juz skądinąd, Greg Gilmore, który jednak wrócił później do Seattle, by po pewnym czasie zasilić szeregi Mother Love Bone.Przez pewien czas, tuż po “rozpadzie” Tidus Sloan z zespołem grali także: basista Ron Schneider i perkusista Adam Greenberg ( obaj z Tidus Sloan ) oraz wokalista Chris Torres.

W tym czasie zespół grał takie utwory jak: When The Five Dies, Road Crew Eats First, Shot Down, Natural Regression, Stand Alone,  Discusses,Young Killer iRock N’ Roll Survivor.

McKagan, przyszły basista GN’R, był przekonany, że Road Crew to grupa punkowa, ale mimo, iż tak nie było, zdecydował się pozostać w zespole.  Nie na długo, bowiem, wobec przedłużających się problemów z poszukiwaniem wokalisty i małego zainteresowania tworzeniem ze strony Stevena Adlera, Slash zdecydował o rozwiązaniu zespołu, dołączając na jakiś czas do grupy Black Sheep.

Nieco później za sprawą Duffa doszło do “wchłonięcia” członków zespołu Road Crew przez GN’R, ale tę historię wszyscy znamy 😉

Po latach Slash wspominał, że Road Crew był wspaniałym małym zespołem, podobnym do Metallicy, ale bez wokalisty.

Wydawało się, że historia zespołu dobiegła końca…


Ten Minute Warning

W trakcie pisania notek jednym z istotniejszych problemów, oprócz oczywistego braku wiedzy, jest także chronologia, gdyż często pewne daty, zjawiska pokrywają się ze sobą. Innym problemem jest brak źródeł audiowizualnych. Chciałoby się przecież napisać coś o wszystkich zespołach, projektach, w jakich uczestniczyli, bądź uczestniczą członkowie, ex członkowie Gn’R. Czasem jest to jednak po prostu niemożliwe.
No, ale do rzeczy 😉

Pamietacie zespół The Fartz? Hardcore’owi punkowcy, zaangażowani buntownicy. Siłą tego zespołu było wszystko, z wyjątkiem melodii 😉 Jednak okazało się, że nie wszyscy w zespole chcieli tak grać. Większość zespołu postawiła na piosenki  odrobinę bardziej melodyjne i zerwała z wizerunkiem zaangażowanego politycznie i społecznie zespołu 😉 Wśród niezadowolonych z tej sytuacji znalazł się basista Stevie Fart, który opuścił grupę. W tej sytuacji pozostali członkowie zespołu zdecydowali się na zmianę  nazwy na Ten Minute Warning. Nowa nazwa zespołu była odniesieniem do czasu, jaki ma przeciętny mieszkaniec, zanim pocisk atomowy obcego mocarstwa uderzy w miasto, co w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia nie wydawało się rzeczą niezwykłą. Niedługo po zmianie nazwy zespół, z powodu różnic muzycznych, opuścił Blaine Fart.
W momencie odejścia Blaina Farta zespół tworzyli gitarzysta: Paul Solger oraz perkusista Duff McKagan.
Skład zespołu uzupełnili : nowy wokalista: Steve Verwolf i basista David Garrigues, Wkrótce do zespołu dołączył także znany Duffowi z zespołu The Living, w którym razem grali, Greg Gilmore. Gdy w zespole pojawił się nowy członek Duff zamienił perkusję na gitarę, powierzając rolę perkusisty Gilmorowi.

Podstawowym założeniem muzyków tworzących Ten MinuteWarning, mimo kontrowersyjnej nazwy >nie było zaangażowanie polityczne.
Muzycy chcieli przede wszystkim tworzyć, nie zaś jak w The Fartz być przeciw czemuś. Odeszli więc od polityki w stronę bardziej melodyjnych utworów bliskich klimatom Seattle. Nie byli już więcej zespołem określającym się jako anarchistyczny, aczkolwiek Duff nadal wierzył, że jest to grupa hardcore’owa. Dla McKagana ( zresztą nie tylko dla niego 😉 )hardcore to  jednak nie tylko muzyka, ale przede wszystkim sposób myślenia.
Tak,czy inaczej kariera Ten Minute Warning nie trwała długo, bo już pod koniec 1983 David  Garrigues oraz Duf McKagan odeszli  z zespołu. Pozostali członkowie Ten Minute Warning  wraz z  nowym basistą Danielem House weszli do studia nagraniowego, aby zarejestrować materiał na swoją debiutancką płytę. Nagrali :
“Last Dream”, “Again”, “Life”, “Stooge”, “Necropolitan Affair”, “Echoes”, “Disraeli”, “Heaven”, “Woke Up Dreaming” oraz “Memories Gather Dust”. Ciekawym uzupełnieniem zestawu był także cover “The Nile Song” zespołu Pink Floyd.
Płyta jednak nigdy się nie ukazała, a w grudniu 1984 zespół opuścili Greg Gilmore oraz Paul Solger.

O tym,jak ważnym w jego muzycznej karierze był zespół Ten Minute Warning wspomniał Stone Gossard, gitarzysta Pearl Jam, mówiąc, że gdyby nie TMW nigdy nie sięgnąłby po gitarę. Słowa być może przesadzone, ale pokazują znaczenie zespołu. Ten Minute Warning było jednym z pierwszych zespołów z Seattle, które od punkrocka przeszły w stronę bardziej melodyjnej, odmiennej muzyki, która za jakiś czas miała zostać nazwana grunge. Niestety brak jakichkolwiek materiałów audiowizualnych z tego okresu sprawił, że o zespole niewielu pamiętało, aż do 1997.
Ale to już zupełnie inna historia 🙂

Życie dopisało ciąg dalszy do historii oryginalnego Ten Minute Warning. Zobaczcie, a przede wszystkim posłuchajcie:

http://www.myspace.com/tenminutewarning
Blog należał do Steviego Verwolfa, który zmarł w sierpniu 2008 po przedawkowaniu heroiny. W dniu pogrzebu ukazało się ostatnie (jak do tej pory )wydawnictwo związane z Ten Minute Warning z czasów z Duffem. Był to  limitowany, siedmiocalowy split “Then and now”, na którym prócz materiału Ten Minute Warning znalazł się materiał grupy Potbelly. Jason Potbelly wręczył ten materiał na pogrzebie rodzinie zmarłego.


The Fartz

Pewnie niejeden z was widział  na ulicach wielu miast  napisy “Punk’s not dead”, pewnie  słyszeliście w mediach o “odrodzeniu się” punka pod postacią zespołu Green Day i jemu podobnych zespołów. A ilu z was słyszało kiedyś nazwę The Fartz? Zimno?
No cóż, pozwólcie,że napiszę o nich kilka słów.
The Fartz  powstali około roku 1981  w Seattle. Grali głośno, szybko i hardcore’owo. Z pewnością nie była to muzyka dla osób, które lubią spokojne,melodyjne przeboje. Początkowo w zespole grali: wokalista  Blaine Cook; w The Fartz nazwany Blain Fart; gitarzysta Paul Solger, basista Stevie Fart oraz perkusista Loud Fart,który jednak szybko pożegnał się z zespołem, a jego miejsce zajął Duff Mc Kagan.

The Fartz mieli swoją wizję rzeczywistości, czuli,że coś jest nie tak i chcieli to zmienić. Uważali,że dyskusje o tym, co powinno się zmienić są absolutnie zbędne i mogą tylko zanudzić. Swój przesłanie ukazywali w muzyce: szybko, bezpośrednio, agresywnie. Twierdzili, że życie nie jest przyjęciem, ale walką i jeśli coś się nie podoba można i trzeba to zmienić. Nie mieli zamiaru być wielkimi gwiazdami, w swoim rodzinnym mieście grali za alkohol.
Protestowali przeciw wielkim korporacjom, które ich zdaniem rządzą światem.Uważali, że także sformalizowane chrześcijaństwo stało się  rodzajem korporacji, mimo,że Jezus, tak jak oni był swego rodzaju rebeliantem, który nie działał za pomocą strachu, tylko miłości.Ich zdaniem, religia także stała się źródłem kontroli zachowań, manipulacji, powszechnej dla różnego rodzaju korporacji, które chcą rządzić światem.
“Po to masz mózg, żeby go używać” wykrzykiwali w jednym ze swoich utworów:

Debiutowali w roku 1981 wydając EP-kę pod sympatycznym tytułem “Because this fuckin’ world stinks”.
Z punktu widzenia fana Gn’R ta Ep-ka nie ma prawie żadnego znaczenia,bo nie ma tam jeszcze materiału nagranego z Duffem,ale sama okładka płyty jest o tyle interesująca,że oddaje buntowniczy charakter zespołu.

Duff pojawił się za to na zarejestrowanej w 1990  EP-ce ““You. We see you crawling” stanowiącej kolekcję niewydanego wcześniej materiału.
Płyta ukazała się w 2000 egzemplarzy, po połowie w USA i Niemczech.
Aktualnie jej nakład jest wyczerpany.

Dla fanów Duffa mam jednak dobrą wiadomość. Osiem lat po wydaniu EP “You, we see you crawling” wytwórnia Alternative Tentacles, należąca do znanej postaci punkrockowego świata Jello Biafry, zdecydowała się wydać kompilację utworów  The Fartz pod tytułem:Because This Fuckin World Still Stinks”.

Na płycie znalazł się cały zarejestrowany wcześniej materiał zespołu, wspomiane wcześniej EP-ki:
“Because this fuckin’ world stinks”, “You, we see you crawling” oraz nagrana w 1982
eP-ka “World full of hate”.

Wydane na nowo utwory z  Duffem Mc Kaganem w roli perkusisty to:

“Is This The Way?”
“Judgement Day”
“Dead Soldier”
“Buried Alive”

Zbieżność tytułów z utworami innego zespołu kojarzonego z Duffem – nieprzypadkowa , gdyż te właśnie tytuły The Fartz nagrało pod nazwą… sami się domyślicie jaką… 15 listopada 1982. Świat jest mały, czyż nie? 🙂

Po wydaniu “World is full of hate” w zespole doszło do sporu na tle muzycznym,  w wyniku którego  grupę opuścił  wokalista Blaine Cook dołączając do formacji Accused, a wkrótce potem The Fartz, w składzie z Duffem, przestało istnieć.


Silly Killers

Duff nie znosi bezczynności, dlatego już w marcu roku 1982 nakładem, znanej skądinąd, wytwórni No Threes ukazała się pierwsze i jedyne wydawnictwo zarejestrowane przez Silly Killers. EP-ka “Not that time again”, ma płytce znalazły się: tytułowe “Not That Time Again”, “Knife Manual”, “Social Bitch” oraz “Sissie Faggots”.
EP-ka, zgodnie z tradycją  wytwórni, ukazała się w nakładzie 1000 egzemplarzy i zawierała teksty piosenek. Warto zwrócić także uwagę na “przesympatyczną” okładkę płytki.

Not That Time Again” zaczyna się śmiechem członka zespołu, ale już wkrótce okazuje się,że muzyka zespołu wcale nie jest optymistyczna. Wolny, mroczny sposób grania i śpiewania  pierwszej piosenki sprawia, że czujemy niepokój, słychać zaangażowanie zespołu. Zaskakująco wolno w zwrotkach, szybko w refrenach, tak przedstawia się tytułowe “Not That Time Again”, piosenka, która jest jednym z dwóch zapadających w pamięć utworów na EP-ce.

Drugi to hardcorowe “Social Bitch” z  Duffem w roli wspomagającego wokalisty. Jest to zdecydowanie najostrzejsza i najbardziej zaangażowana piosenka zarejestrowana przez Silly Killers.


Na tle wyżej wymienionych piosenek nieco słabiej wypadają łagodniejsze “Knife Manual”, a zwłaszcza “Sissie Faggots”. Po prostu zabrakło im czegoś charakterystycznego.

O stylu zespolu najlepiej świadczy fakt, że podczas jednego z   wspólnych występów z The Fartz oraz Wad Squad, odbywającego się w Tacomie, do piwnicy, w której miał miejsce koncert wkroczyła policja przekonana, że doszło tam do zamieszek.
Koncert oczywiście przerwano.

Pomimo pójścia z duchem czasu w stronę hardcore/punka zespół niestety nie przetrwał , a jego jedynym
wspomnieniem prócz EP-ki zostaje cover “Knife Manual”  nagrany 10 lat później przez Gasa Huffnera na drugiej stronie singla zespołu Mudhoney.


The Fastbacks – “It’s your birthday”

Mniej więcej w czasie, gdy Izzy uciekał przed “fanami” , Duff, grający w tym czasie w Fastbacks, stworzył wraz z zespołem pierwszego singla. Było to jego drugie studyjne nagranie po “School Jerks”, nagranym rok wcześniej z Vains.
Wydawnictwo nazwane sympatycznie “It’s your birthday” zostało wydane w  roku 1981 i zawierało 2 piosenki:  tytułowe “It’s your birthday” oraz “You can’t be happy”
Singiel został wydany nakładem wydawnictwa No Threes w maju 1981 roku. Tysiąc ponumerowanych egzemplarzy zawierało teksty piosenek, podziękowania i wczesne zdjęcia zespołu. Warto przypomnieć, że wcześniej również The Vains wydali swojego singla w tej samej wytwórni.

‘It’s your birthday”

Good-bye I know your last years gone
Do you think anything went wrong?
Next year should be a different story
You’ll have a chance to relive glory
Please make a wish it’s your birthday
You know it’s your second one today
See if you can tell me what it is that makes you older today
Than you were yesterday
Now that I live in the city
I’ll see your birthday show on t.v.
You know – who knows – who can see?

“You can’t be happy”

You always try your little games
But you know they won’t work
I can’t see through but know what you’re doing
I see you walking all around with a smile from a box
A quick change of clothes
But you’ll still disclose the feeling you’ve got
Try as you might to conceal it
You know you can’t be happy
You won’t even try
You know you won’t be happy
You just wonder why
You always listen but don’t hear
When they’re only trying to help
Think you know exactly what you’re doing
You know you just can’t be happy till you make up your mind
Change the way you think
You’re not always the one who’s right
Things don’t always get better left alone

I’ts your birthday” i “You can’t be happy” to proste punkrockowe piosenki, które mogą się podobać. Szczególnie nieco surowe “I’ts your birtday”, w którym Duff wybijając charakterystyczny rytm na perkusji pokazał wizję punkrocka bliskiego klimatem np. Ramonesom.
Tekstowo obydwie piosenki nie są może zbyt ambitne, ale jednocześnie wychodzą poza klasyczny punkrockowy schemat 1,2,3 i lecimy 😉
Wydając singla “It’s your Birthday”  Fastbacks poszli za ciosem i jeszcze w tym samym roku pojawili się na kompilacji Seattle Syndrome w piosence “Someone Else’s Room”. Kompilacja zawierała także utwory The Fartz,The Refuzors,Pudz i innych.

“Someone  Else’s Room”

I’m sitting here in someone else’s room
I feel peaceful here inside this room
I’m in the room of a friend of a very close friend
I’m planning my future without an end
Soon I’ll get up and go for a ride
Drive for a while and go outside
Walk for a while, forget what I tried
Go all the way home to my very own room
Shut the door tight, I’ll turn off the light
Think about the things that I see
It’s hard to forget the things that I see
What can I do in places that I’ve been
Try not to let it happen again
I’m sitting here in someone else’s room
I feel comfortable here inside this room
Sometimes you think, but just cannot say
Logic and fear will get in the way
Sometimes you think that you’re ready to spill
Sometimes you wonder if you ever will

Piosenka stanowiąca melodyjne połączenie hardrocka z dodatkiem odrobiny popowego brzmienia, silnie nacechowana punkrockowym rytmem nie odbiegała stylistycznie od wcześniejszych nagrań zespołu.
Warto podkreślić wkład Duffa, który jako drugi z kolei perkusista Fastbacks, po Kurcie Blochu, nadał zespołowi dosyć charakterystyczne brzmienie. Nagrania Duffa z  Fastbacks uzupełnia piosenka  “Was Late” , która pochodzi z tej samej sesji nagraniowej podczas której nagrano“Someone Else’s Room”, “It’s Your Birthday” i “You Can’t Be Happy”. Nagrania odbyły się w 20 stycznia 1981.

Można je  znaleźć na wydanej w  1991  kompilacji “Never fails, never works”, która stanowi połączenie piosenek z singla “It’s your birthday”,EP : “Play five of their favorites” oraz EP Everyday is Saturday (“Was Late” jest w wersji demo ). Obydwie EP-ki ukazały się wcześniej łącznie w nakładzie 2000 egzemplarzy.
Były to pierwsze wydawnictwa Fastbacks, z wyjątkiem singla i kompilacji “Seattle Syndrom”.

“Was late”

get up early almost everyday
I try to be perfect in every way
Alarm didn’t ring
Birds didn’t sing
I didn’t hear a thing
So I didn’t get to work
It was so cold outside I couldn’t get up
The dream I had was too good to interrupt
I watched all I could
Late show was good
It made it later than it should
So I didn’t get to work
I was late
Late
Late
Oh and it won’t happen again
“Sorry, Mr. Smith but I missed the bus.”
Won’t happen again if you let it go just this once
The tire was flat
Forgot about that!
The keys – where are they at
So I didn’t get to work
I get up at noon and I don’t even care
I fix my lunch and then I go nowhere
I’ll never work again
Don’t think that I even can!
I’ll go out now and then
But I’ll always come back when I was late

“Someone Else’s Room” ukazało się jeszcze raz w 1992 na płycie The Question is No.

W lipcu 1981 po 10 koncertach zagranych z Fastbacks i około 7 miesiącach grania Duff zdecydował się na odejście zespołu. Powrócił jeszcze w 1984 jako roadie zapowiadający zespół, a już w 1985 Fastbacks byli suportem dla wschodzącej gwiazdy Guns N’ Roses.

Kariera Fastbacks, jak widać, nie skończyła się wraz z odejściem Duffa, ale to już zupełnie inna historia 🙂