Archiwa tagu: ferrer

Psychodelic Furs – Beautiful Chaos

W  1977  Anglia przeżywała  rozkwit punkrocka, wtedy też właśnie “przyszła na świat” grupa Psychodelic Furs.

W swoim pierwotnym składzie, nad którym nie ma potrzeby się  rozwodzić 😉  nie ma ona jeszcze nic wspólnego z GN’R, choćby z tej prostej przyczyny, że Gunsi jeszcze nawet nie myślą o tym, żeby grać razem.
Tak, czy inaczej  na 7 studyjnych albumach grupa gra sobie  mieszankę postpunka, hardrocka, innych dziwnych rzeczy i jest tak aż  do 1991, kiedy  Richard Butler; to nazwisko powinno być  Wam skądinąd znane; daje sobie na luz i zawiesza działalność grupy.

Tak się dziwnie składa, że akurat wtedy  Gunsi odnoszą spore sukcesy  i raczej nikt nie mógłby przypuszczać, że losy tych dwóch całkiem różnych zespołów w jakiś sposób się połączą.

A jednak…

W 1991 Butlerowie i przyszli Gunsi : Fortus i Ferrer łączą siły, by założyć Love Spit Love, o którym pisałem jakiś czas temu. Odnoszą umiarkowany sukces, tyle, że dla ich rodzimej wytwórni to za mało.

Gunsi z kolei koncertują po całym świecie, są bożyszczami nastolatków i nastolatek, a ich piosenki słuchane są z częstotliwością, jakiej dziś może im pozazdrościć Justin Bieber 😀 No, ale bajka się kończy, jeden i drugi zespół w jakiejś mierze przestaje istnieć… ( Ok, ok, wiem, że GN’R istnieje, nie bić! 😉 )

Fortus i Ferrer skupiają się na karierze solowej z przerwami na inne projekty, Butler również, a losy Gunsów chyba znacie, więc nie ma sensu ich przypominać.

I tak w roku 2001 obok nagrań Fortusa z N’Sync ( tak, wiem, jestem wredny, że przypominam ten “chlubny” epizod 😉 😛 ) mieliśmy okazję usłyszeć Richarda i Franka na płycie Beautiful Chaos. Z perspektywy ówczesnego fana Gunsów była to płyta nieistotna, bo pałkerem Gunsów był wtedy Brain, a i na Fortusa w GN’R trochę poczekaliśmy, ale tak czy inaczej warto sięgnąć po ten materiał teraz.

Album “Beautiful Chaos: Greatest hits live” zawiera  12 utworów w wersji live i jeden studyjny, którym jest, stworzony specjalnie na potrzeby albumu, “Alive ( Once in a lifetime)”
Istnieje także wersja DVD tego koncertu wzbogacona o kilka utworów. Materiał live zarejestrowano w 2001 roku w… House of Blues.

 

Zanim sięgniemy po płytę
posłuchajmy paru hitów Psychodelic Furs, żeby zorientować się z jakim brzmieniem będziemy mieli do czynienia:

“Pretty in pink” (chyba największy hit zespołu)

“Dumb weiters”

“Love my way”

“Heaven”

“The ghost in you”

“Heartbreak beat”

“All the money wants”

“House”

Niestety nie ma tu materiału nagranego z Frankiem i Richardem, gdyż niewiele go na Youtube. Mogę się z Wami podzielić jedynie:

Ja jeszcze tylko dodam, że grupa istnieje do dzis, a od 2001 wydała trzy kompilacje wcześniejszych hitów.

 

 

Chinese Democracy starts now

Zaczyna się dalekim okrzykiem,wszystko jakby się budziło, Chińczycy rozmawiają, lekki odcień paniki… Wiadomo, że coś się zbliża. Wejście gitary, parokrotnie powtórzony motyw, wreszcie znajomy wrzask.
Panie i panowie  – startujemy!
Porzućmy  na chwilę rozważania o 15 latach,13 milionach, o tym, że to “tylko Axl”, że płytę produkowało mniej więcej tylu ludzi, ilu mieszka w Chinach 😉
Ostatecznie i tak najważniejsza jest muzyka,czyż nie?

Już na początku plus dla Axla i jego ekipy. Wydanie tej płyty pod tytułem Chinese Democracy spowodowało protest Chin ze względu na przywołanie w tekście piosenki chociażby Falun Gong, czyli jedynej realnej opozycji w tym kraju. A to spory sukces jak na zespół rockowy,nie sądzicie?
Piosenka ma w sobie sporo energii, choć raczej mały potencjał, by stać się hitem radiowym w dobie piosenek lekkich, łatwych i przyjemnych.
Po ostrym,rockowym Chinese Democracy zdecydowana zmiana klimatu – Shackler’s revenge – tak Gunsi nie grali nigdy. Można zarzucić tej piosence dyskotekowy rytm, ale nie nie sposób odmówić jej energii i żywiołowości podobnej do tej znanej z debiutanckiej płyty Gunsów. Styl zupełnie inny, solówki również, ale wściekłość ta sama. “Don’t ever try tell me how much you care for me” Yeah !!!
Następnie mamy Better, kolejna zmiana klimatu. Być może już trochę osłuchałem się z tym kawałkiem, ale na tle Shackler’s revange wypada dość mdło. Zdecydowanie za długi, acz nie sposób odmówić mu dość silnego radiowego klimatu. Hitowy, może nawet za bardzo. Mimo to wciąż silny punkt płyty.

Po tym mocnym początku pora na Street of dreams. To dawne The Blues ze zmienionym w ostatniej chwili tytułem. Chyba najbardziej radiowa piosenka Gunsów z tej płyty. Interesujący tekst, ciekawe zmiany. Jedna z moich ulubionych, mimo, że znam ją od lat.

What I thought was beautiful
Don’t live inside of you
Anymore
” dramatycznie wyśpiewane,wykrzyczane przez Axla
porywa za serce każdego,kto kiedyś kochał…

Po Street of dreams mamy If the world, jakby żywcem wyjęte ze ścieżki dźwiękowej  jakiegoś filmu. Leniwe, uspokajające, acz  zupełnie “nie w stylu Gn’R.” Tylko, czy to coś zmienia? Osobiście razi mnie nieco maniera wokalna w tym kawałku, która sprawia,że ciężko mi się go słucha. Nie da się ukryć, że powtarzający się refren sprawia wrażenie dość monotonnego, a co za tym idzie również piosenka wydaje sie nieco za długa.

There was a time… Tak, był taki czas, gdy Gunsi nie pomyśleliby o takim wstępie do piosenki. Piosenki, w której Axl daje z siebie wszystko. Nie wierzycie? Spróbujcie zaśpiewać. Kiedyś miałem mu za złe właśnie to, że wciąż śpiewa i śpiewa, a nie daje pograć muzykom. Dziś nabrałem troszkę dystansu, bo wbrew pozorom to wszystko doskonale się komponuje. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to materiał na singiel. Kolejny przejmujący, pełen emocji tekst, po mistrzowsku zaśpiewany przez Axla.

Ballad nadszedł czas  – Catcher in the rye stoi w kolejce.Nie wiem,czy to dobre rozwiązane, bo  utwory są dość podobne, jeśli chodzi o strukturę. Poprockowe Catcher in the rye przywodzi na myśl dokonania The Beatles.
Materiał na singiel? Czemu nie.Czy na pewno nie mogło tego być na Use Your Illusion?
Nigdy się nie dowiemy.
Nie da się jednak ukryć, że  piosenka  może nieco nużyć.

“Don’t you try stop us now” – czyli Scraped przywołuje echa “Tastes it god,don’t it”. Energiczne, przebojowe,choć pozostaje jedno pytanie – kto ma nie próbować zatrzymać Gunsów i dlaczego to sam Axl staje w obronie,zamiast całego zespolu… Ale widać takie prawo wokalisty 😉

Niektórzy twierdzą,że w Rhiad & The Beduins można doszukać się ech Appetite for Destruction.Sam nic takiego nie słyszę. Kawałek na pewno ostry, Axl wykrzykuje swoje pod adresem Beduinów i Rijadu; można potraktować piosenkę jako kolejny protest przeciw wszelkim formom dyktatury, tym razem ze strony radykalnych muzułmanów.Choć rzecz jasna bardziej pasowałby tu Teheran, ale nie wymagajmy od Axla więcej wiedzy niż od przeciętnego Amerykanina. Mimo wszystko to piosenka z gatunku tak zwanych wypełniaczy.  Niemniej jednak dość fajnie komponuje się z resztą.

Sorry – spokojnie,niemal melancholijne.Rozliczenie Axla z … no właśnie nie wiadomo z kim. Może fani, może byli koledzy z zespołu, a może wszyscy po trochu.Axl oznajmia im wszystkim: Nie przepraszam za siebie,jestem jaki jestem,przyjmij to do wiadomości i zaakceptuj. Znaczące w tym kontekście są zwłaszcza słowa:
“Nobody owes you not one goddamn thing”
Warto przesłuchać i przemyśleć.

I.R.S. ,pierwszy kawałek z  Chinese Democracy, jaki mieli szansę poznać fani, pierwszy zwiastun  tego, czego możemy oczekiwać.
Piosenka całkiem przyzwoita, sprawdzająca się zwłaszcza na koncertach, gdzie fani chcą sobie pośpiewać, a niekoniecznie zwracać uwagę na tekst. Zmiany tempa, wrzeszczący momentami wręcz potępieńczo Axl. Trzeba czegoś więcej?

Ano czasem trzeba. Przydaje sie odrobina wytchnienia, na dodatek z całkiem ciekawym tekstem.To wszystko znajdziecie w “Madagascarze”. Kiedyś jeden z moich ulubionych kawałków na nadciągającej płycie. Dziś… wciąż w czołówce, ale nie da się ukryć,że czegoś jednak zabrakło… Nie do końca wiem czego, może oświetlenia rodem z Rock in Rio 3, może odrobiny piskliwego wokalu Axla z tego koncertu,który sprawiał,że piosenka brzmiała bardziej przejmująco…  Teraz Axl brzmi trochę jak sterany życiem człowiek zmierzający swoją ostatnią drogą: zdradzony, zdruzgotany, bez cienia nadziei…choć nie do końca. Świadczą o tym chociażby fragmenty wkomponowane  w utwór.

Na osobną  recenzję zasługiwałby  This  I love…Jednak zamiast tego fragment tekstu:

“So if she’s somewhere near me
I hope to God she hears me
There’s no one else
Could ever make me feel
I’m so alive”


A to wszystko okraszone  dramatycznym, przepełnionym bólem głosem Axla, orkiestrą i harfą oraz gitarową solówką przypominającą  brzmienie tego, którego od ponad 10 lat nie ma już w Gunsach…Na pierwszym planie pozostaje jednak przede wszystkim  Axl i jego dramat. Dramat, o którym nasłuchaliśmy się wiele, ale jeszcze nigdy w ten sposób. Owszem,mamy tu orkiestrę,ale wszystko brzmi dość ascetycznie.Ten kawałek po prostu trzeba usłyszeć.
W ciszy, w samotności, wczytując się w tekst…

Dla mnie tu płyta mogłaby się zakończyć, bo This I love absolutnie powala,ale zostało przecież jeszcze Prostitite.
Rozliczenie z przeszlością. Przesłanie: “Zrobiłem, co musiałem” Teraz idę dalej…Chodź za mną…

Czy pójdziemy? Ja na pewno!

Nasty Habits/The Beautiful

 

Tony Clifford – bas, Jonathan Lacey – gitara,wokal, Frank Ferrer – perkusja czyli grupa The Beautiful.

Początki grupy sięgają roku roku 1986, kiedy powołano do życia grupę Nasty Habits. Zespół nagrał 3 utwory na epkę. Miał nawet swoje wideo w MTV. W zespole grali w tym czasie Ferrer i Lacey. Niestety nie udało mi się póki co zdobyć więcej informacji na temat zespołu, ani tym bardziej epki, być może uda się nadrobić w przyszłości.

Kariera Nasty Habits nie trwała długo. Wkrótce bowiem doszło do spotkania Lacey’a z Cliffordem; grającym wcześniej w The Waldes, w wyniku którego obaj muzycy postanowili porzucić wcześniejsze zespoły i stworzyć nowy. Do grupy dołączył Frank Ferrer.
Takie były początki The Beautiful, dla którego inspiracją stało się wiele zespołów: Stonesi,Soul Asylum,Jane’s Addiction i, rzecz jasna, Gn’R.

Zespół ruszył w trasę, na której powstawał materiał na ich pierwszą płytę. Mniej więcej w tym samym czasie zespół wydał na kasecie cztery piosenki. Wydawnictwo zwało się Pandemonium i ukazało się około roku 1989. Niestety również o tej kasecie wiem niewiele więcej. W tym czasie grupa składająca się z trzech muzyków słuchających między innymi country, Ac/dc ,Cheap Trick, czy Led Zeppelin sporo koncertowała. Dość powiedzieć,że mimo braku zainteresowania nimi ze strony jakiejkolwiek wytwórni zespół zagrał 63 koncerty. Warto wspomnieć, że jeszcze w 1988, zaledwie po kilku miesiącach gry w Beautiful z zespołu odszedł Clifford, zastąpiony przez Perry’ego Bottke.

W 1990 zespół wydał epkę z pięcioma utworami. Tytuł epki? The Beautiful.

Na płytce znalazły się:

“Sins In America

“Higway”

“Sly Old Fox”

“Fine Science Of Chaos”

“Apart Of Time”

 

Nieco później przyszła kolej na kolejne wydawnictwo.

1 Refrain Nitro 0:27
2 Lighter Than 1:54
3 John Doe 3:35
4 Ain’t That Enough 4:37
5 Together 2:49
6 The We In Me 2:41
7 Back Inside 4:46
8 Spyder Song 1:53
9 Storybook 4:58
10 Xenophobe 2:08
11 Cocaine 2:45
12 Untitled 0:28
13 Cold Turkey 7:56
14 I Am

Płyta “Storybook” ukazywała pełne oblicze zespołu.
Oblicze mroczne, niepokojące, a przez to interesujące.
Był rok 1992. The Beautiful nie mogli jednak liczyć na zbyt duże zainteresowanie fanów, również wytwórnia nie wspierała zespołu. W rezultacie w 1993 grupa zakończyła działalność, choć Frank chciał ją kontynuować, ale Bottke właśnie się ożenił, a Lacey był pogrążony w depresji. Mimo,że historia The Beautiful dobiegała końca grupa spotkała się jeszcze w 1996, aby wspólnie nagrać piosenki, które wcześniej wymyślił Lacey. Projekt nazwano Garland. W tym czasie nagrano 4 piosenki, które jednak z tego, co wiem nie ujrzały do dziś światła dziennego…
W nagraniu płyty uczestniczył John Fryer odpowiedzialny  także za pracę nad“Storybook”. Ten sam człowiek pracował także nad albumami Jesus Jones, Cocteau Twins, czy Nine Inch Nails.
Czy The Beautiful są już historią? Dziś wydaje się,że tak,choć w muzyce wiele niespodzianek się zdarzało.
Z muzyką zespołu można zapoznać się  na:
http://www.myspace.com/thebeautiful

  Nie opisywałem płyty,bo jest to muzyka,której nie da się zbyt łatwo opisać, ale na pewno warto choć raz przesłuchać i wyrobić sobie własną opinię. Mam nadzieję,że w przyszłości uda mi się zdobyć epkę i nagrania Nasty Habits.

W 2014 nieistniejąca już grupa The Beautiful ma swój profil na Facebooku  https://www.facebook.com/thebeautifulstorybook/?