Gilby Clarke – Pawnshop guitars

Płyta, która dla mnie osobiście jest szczególna z kilku względów. Przede wszystkim jest to świetny, rockendrollowy materiał. Ale, co ważniejsze, jest to materiał, który w roku wydania był praktycznie niedostępny w Polsce. W sklepach muzycznych, gdzie wszyscy wiedzieli kim jest Izzy Stradlin, czy Duff McKagan,gdy pytałem o debiut Gilby’ego Clarke’a zapadała krępująca cisza… Dziwne, w kraju, w którym rok, czy dwa lata wcześniej Gunsi byli obecni wszędzie. Ale był to pewien symbol zmierzchu zainteresowania GN’R.

Na etapie nagrywania krążka Gilby nie wiedział, co stanie się w nieodległej przyszłości. Płyta, która powstała w wyniku współpracy z muzykami GN’R jest szczególna. Szczególna, bo w taki, czy inny sposób pojawili się na niej wszyscy muzycy muzycy GN’R włącznie z Axlem.
Oczywiście nie sposób byłoby zebrać ich razem w jednym miejscu, ale mimo to jest w tym jakiś przedsmak tego, co moglibyśmy dostać, gdyby nie późniejsze wydarzenia.

Pomysł na nagranie solowej płyty zrodził się najprawdopodobniej w związku z inną wizją muzyki, jaką mial Gilby. Nie mógł jej realizować w GN’R,w którym według jego własnych słów rządził w tym czasie Axl, który miał wspólną wizję na nową płytę z Duffem. Być może był to właśnie czas, gdy Axl chciał pójść śladami Izzy’ego i Duffa i nagrać własny solowy krążek. Później jednak uznał,że może ten pomysł zrealizować w ramach GN’R…
Tak, czy inaczej piosenki Gilby’ego nie pasowały do nowej koncepcji zespołu. Część materiału, wczesne wersje niektórych piosenek powstały już w roku 1990, w czasie gdy Gilby wraz z Jo “Dogiem” Almeidą grywał jako zespół Blackouts. Jednak prace nad płytą trwały sporo czasu, chociażby ze względu na udział Gilby’ego w trasie koncertowej GN’R.

Pierwotnie w zespole Gilby’ego było miejsce dla Jo Almeidy, jednak gitarzysta Gn’R potrzebował kogoś, kto gra nie tylko bluesa, ale także rocka. Padło na Ryana Roxie, znanego już Gilby’emu wcześniej z grupy Candy. Skład zespołu uzupełnili perkusista Mark Danzeisen i basista Will Effertz. Jednak oczywiście nie były to jedyne osoby, które nagrywały płytę. Prócz wspomnianych już wcześniej muzyków GN’R na płycie usłyszeć można także Teddy’ego Andreadisa, Jonathana Daniela,Jo Almeidę, Franka Blacka, czy Roba Affuso.  A wymieniłem tylko część muzyków.

Płyta promowana wideoklipem do piosenki “Cure me or kill me” pojawiła się w lipcu 1994 roku.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że piosenkę współtworzył Slash.

Mimo, że już wcześniej z obozu GN’R docierały niepokojące pogłoski o usunięciu Gilby’ego z zespołu, to znalazły one swoje potwierdzenie dopiero po ukazaniu się Pawnshop Guitars. W świetle tego zdarzenia tym bardziej warto zwrócić uwagę na płytę,na której po raz ostatni zagrali wszyscy Gunsi kojarzeni z największą trasą w historii zespołu.

Po otwierającym płytę przebojowym kawałku czas na balladę. Jeden z najciekawszych utworów skomponowanych przez Gilb’yego “Black”.


Nową wersję utworu, nagraną  z Dilaną Robinchaux, jedną z kandydatek na wokalistkę projektu Rock Star Supernova, można także usłyszeć na wydanej w 2007 kolekcji najlepszych przebojów Gilby’ego.  Jednak, moim skromnym zdaniem, Gilby nie powinien jej był nagrywać dwa razy, gdyż tylko na tym straciła.
Na perkusji słyszymy tu Matta Soruma.
Warto zanotować także współudział Dizzy’ego.

Sorum jest także perkusistą w następnym kawałku.
“Tijuana Jail”, zbliża się stylowo do nagrań Kill for Thrills, jednak jest znacznie bardziej przebojowa.
Prócz Matta kolejny raz Gilby’ego wsparł tutaj Slash.
Do piosenki powstał wideoklip.

Co ciekawe, po latach nagrano kolejną wersję tego utworu i również do niej powstał teledysk.

Następnie mamy dwa nieco słabsze kawałki: ” Skin & Bones” i “Johanna’s Chopper”.
Ten drugi, z powodów nie do końca dla mnie zrozumiałych, doczekał się nawet singla:

W “Skin  & Bones” warto zanotować udział  znanej z GN’R Roberty Freeman.
“Let’s get lost” nieco podobne do “Black”
nie może raczej równać się z największymi hitami Gilby’ego, ale z pewnością zasługuje na uwagę. Prócz Gilby’ego gra tam także Dizzy.
“Pawn shop guitars” nieco na siłę został chyba kawałkiem tytułowym…
Na swojej debiutanckiej płycie solowej Gilby pozostał wierny korzeniom. Mamy więc cover Rolling Stones “Dead Flowers” z gościnnym udziałem Axla Rose, a zaraz po nim “Jail Guitar Doors” cover grupy The Clash, w którym usłyszeć możemy także Duffa, który wraca do korzeni nie tylko jako basista, ale i perkusista.

I to już niemal koniec, bo zostało jeszcze “Hunting Dogs” i “Shut up”. Oczywiście na tle poprzednich piosenek nie wypadają one najlepiej, ale “Shut up” stanowi dobre zwieńczenie płyty.
Warto w tym momencie wspomnieć, że jest do zwieńczenie dla Amerykanów i Europejczyków, gdyż Japończycy dostają na dokładkę utwór zatytułowany “West of the sunset”.
Jak miała pokazać przyszłość nie był to jedyny ukłon Gilby’ego w stronę Japonii.

Prócz wspomnianego wcześniej singla “Johanna’s Chopper” płycie towarzyszyły także wydany w dwóch wersjach singiel “Cure me or kill me”, na którym obok tytułowego utworu znalazły się także “Black” i “Shut up”.

Wersja holenderska:

Singiel poniżej zawiera normalną i wyedytowaną wersję tytułowego utworu.
Wersja amerykańska:

Warto wspomnieć także o singlu “Tijuana Jail”,zawierającym aż 5 różnych wersji tytułowej piosenki.

We Francji pojawił się także singiel do piosenki “Pawn Shop Guitars”.

Płytę promował także artykuł prasowy z dołączonym do niego podpisanym przez Gilby’ego zdjęciem:

Po nagraniu płyty zespół ruszył w trasę. O tym, jak ważne były piosenki z tego czasu świadczy fakt, że część z nich Gilby grywa do dziś i to nie tylko na własnych koncertach.

 

 


Duff McKagan – Believe In Me

Jak mówi sam Duff pomysł na nagranie solowej płyty był “od zawsze”,ale  pierwsze realne działania związane z jej nagraniem i wydaniem miały miejsce dopiero w 1991. Motywacja była prosta: basista Gn’R chciał być zauważony nie tylko jako członek zespołu, ale także jako samodzielny muzyk. Jako człowiek – orkiestra sporo materiału był w stanie stworzyć sam,pomogło doświadczenie zebrane w poprzednich zespołach. W latach 1991-93 wiele czasu poświęcał więc nie tylko trasie Gn’R, ale również własnej płycie. Oczywiście mógł przy tym liczyć na pomoc kolegów z Gn’R.
Dużym wsparciem okazało się też zainteresowanie wytwórni.

Po dwóch latach trasy z Gn’R i ciężkiej pracy nad własnym albumem; basista Gn’R nagrywał sam wszystkie instrumenty i wokale; Duff powołał do życia zespół,który stworzyli: klawiszowiec
Teddy Andreadis, basista Richard Duguay, gitarzysta Joie Mastrokalos  oraz perkusista Aaroon Brook. Liderem grupy został oczywiście McKagan,który postanowił zagrać na gitarze i zaśpiewać.


Grupa ruszyła w trasę 26 września 1993, tuż po trasie GN’R, co wywołało sprzeciw Axla, który bał się o zdrowie muzyka. Koncerty odbywały się do lutego następnego roku. Wkrótce po rozpoczęciu trasy ukazał się album pod znaczącym tytułem “Believe in me”.

 

Na płycie prócz kolegów z Guns N’ Roses, znaleźli się członkowie Skid Row, ale także Jeff Beck, czy Lenny Kravitz. Prócz tego nie zabrakło znanych okołogunsowych postaci jak Teddy “ZigZag” Andreadis, czy West Arkeen. Ta mieszanka zaowocowała interesującym, zróżnicowanym muzycznie materiałem,  w którym odnajdujemy McKagana jako artystę twórczego, samodzielnego, artystę, który doskonale wie, co i jak chce powiedzieć, nie bojąc się przy tym sięgać po muzyczne brzmienia, które niekoniecznie kojarzyliśmy do tej pory z muzykiem, bo o ile takie “Punk rock song”, jest raczej ukłonem w stronę punkrockowych początków, czymś, co doskonale wpisuje się w twórczość McKagana, o tyle już np. hołd dla jego zmarłego przyjaciela Josha Todda z Jetboy w “Man in the Meadow” może trochę zaskakiwać. Tym większym zaskoczeniem okażą sie współtworzone przez Matta Soruma “(F@*ked Up) Beyond Belief”, czy wreszcie  nagrane w duecie z Doc’em Newmanem “F@*k You”. Takich zaskakujących momentów jest zresztą znacznie więcej. Jednak w tym wszystkim McKagan wciąż jest sobą. Artystą, który nie odkrywa muzycznie Ameryki, za to zdecydowanie odsłania siebie. A to, z punktu widzenia fana, jest rzeczą godną najwyższego uznania.

Płycie towarzyszył klip do piosenki tytułowej, który, znacznie odbiegając od bogatych produkcji, z których słynęło GN’R nie zdołał chyba zdobyć artyście szerokiej rzeszy fanów.

Warto jeszcze wspomnieć o singlach z płyty. Pojawiły się dwa.  Były to single do “Punk rock song”, zawierający piosenkę pod tym samym tytułem oraz  “Believe in Me”, na którym, oprócz kawałka tytułowego znalazły się dwa muzyczne hołdy dla muzyków szczególnie bliskich McKaganowi. Muzyk zdecydował się nagrać własną wersję “Bambiego” Prince’a oraz utwór “Cracked Actor”  Davida Bowiego. Prócz tego na płycie miał się także znaleźć utwór Johnny’ego Thundersa “You can’t put your arms around a memory”, jednak ten został “zagarnięty” przez Guns N’ Roses.



Nasty Habits/The Beautiful

 

Tony Clifford – bas, Jonathan Lacey – gitara,wokal, Frank Ferrer – perkusja czyli grupa The Beautiful.

Początki grupy sięgają roku roku 1986, kiedy powołano do życia grupę Nasty Habits. Zespół nagrał 3 utwory na epkę. Miał nawet swoje wideo w MTV. W zespole grali w tym czasie Ferrer i Lacey. Niestety nie udało mi się póki co zdobyć więcej informacji na temat zespołu, ani tym bardziej epki, być może uda się nadrobić w przyszłości.

Kariera Nasty Habits nie trwała długo. Wkrótce bowiem doszło do spotkania Lacey’a z Cliffordem; grającym wcześniej w The Waldes, w wyniku którego obaj muzycy postanowili porzucić wcześniejsze zespoły i stworzyć nowy. Do grupy dołączył Frank Ferrer.
Takie były początki The Beautiful, dla którego inspiracją stało się wiele zespołów: Stonesi,Soul Asylum,Jane’s Addiction i, rzecz jasna, Gn’R.

Zespół ruszył w trasę, na której powstawał materiał na ich pierwszą płytę. Mniej więcej w tym samym czasie zespół wydał na kasecie cztery piosenki. Wydawnictwo zwało się Pandemonium i ukazało się około roku 1989. Niestety również o tej kasecie wiem niewiele więcej. W tym czasie grupa składająca się z trzech muzyków słuchających między innymi country, Ac/dc ,Cheap Trick, czy Led Zeppelin sporo koncertowała. Dość powiedzieć,że mimo braku zainteresowania nimi ze strony jakiejkolwiek wytwórni zespół zagrał 63 koncerty. Warto wspomnieć, że jeszcze w 1988, zaledwie po kilku miesiącach gry w Beautiful z zespołu odszedł Clifford, zastąpiony przez Perry’ego Bottke.

W 1990 zespół wydał epkę z pięcioma utworami. Tytuł epki? The Beautiful.

Na płytce znalazły się:

“Sins In America

“Higway”

“Sly Old Fox”

“Fine Science Of Chaos”

“Apart Of Time”

 

Nieco później przyszła kolej na kolejne wydawnictwo.

1 Refrain Nitro 0:27
2 Lighter Than 1:54
3 John Doe 3:35
4 Ain’t That Enough 4:37
5 Together 2:49
6 The We In Me 2:41
7 Back Inside 4:46
8 Spyder Song 1:53
9 Storybook 4:58
10 Xenophobe 2:08
11 Cocaine 2:45
12 Untitled 0:28
13 Cold Turkey 7:56
14 I Am

Płyta “Storybook” ukazywała pełne oblicze zespołu.
Oblicze mroczne, niepokojące, a przez to interesujące.
Był rok 1992. The Beautiful nie mogli jednak liczyć na zbyt duże zainteresowanie fanów, również wytwórnia nie wspierała zespołu. W rezultacie w 1993 grupa zakończyła działalność, choć Frank chciał ją kontynuować, ale Bottke właśnie się ożenił, a Lacey był pogrążony w depresji. Mimo,że historia The Beautiful dobiegała końca grupa spotkała się jeszcze w 1996, aby wspólnie nagrać piosenki, które wcześniej wymyślił Lacey. Projekt nazwano Garland. W tym czasie nagrano 4 piosenki, które jednak z tego, co wiem nie ujrzały do dziś światła dziennego…
W nagraniu płyty uczestniczył John Fryer odpowiedzialny  także za pracę nad“Storybook”. Ten sam człowiek pracował także nad albumami Jesus Jones, Cocteau Twins, czy Nine Inch Nails.
Czy The Beautiful są już historią? Dziś wydaje się,że tak,choć w muzyce wiele niespodzianek się zdarzało.
Z muzyką zespołu można zapoznać się  na:
http://www.myspace.com/thebeautiful

  Nie opisywałem płyty,bo jest to muzyka,której nie da się zbyt łatwo opisać, ale na pewno warto choć raz przesłuchać i wyrobić sobie własną opinię. Mam nadzieję,że w przyszłości uda mi się zdobyć epkę i nagrania Nasty Habits.

W 2014 nieistniejąca już grupa The Beautiful ma swój profil na Facebooku  https://www.facebook.com/thebeautifulstorybook/?

 



Izzy Stradlin and the Ju Ju Hounds

Gdy Izzy Stradlin w 1991 roku opuścił zespół Guns N’ Roses nie miał jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość. Wydawało się, że chce po prostu odpocząć. Milczenie Izzy’ego nie trwało długo, bowiem już 13 października 1992  roku ukazał sie jego debiutancki  album z fomacją Ju Ju Hounds pod “niesamowicie skomplikowanym tytułem” Izzy Stradllin and the Ju Ju Hounds. Jak mówił sam Izzy nazwa zespołu własciwie nic nie oznacza, a wzięła się  z  jednego z nagrań zespołu puszczonego od tyłu. Zanim jednak doszło do wydania płyty Izzy zastanawiał się, co zrobić z wolnym czasem. Mimo to przerwa od  tworzenia muzyki nie trwała długo, a sam Izzy namówił do współpracy swojego przyjaciela Jimmy’ego Ashursta z formacji Broken Holmes. Jimmy postarał się o perkusistę Charliego Quintanę, współpracującego między innymi z Bobem Dylanem. Skład Ju Ju Hounds uzupełnił jeszcze Rick Richards, znany z formacji Georgia Sattelites.
Wydanie albumu poprzedził maxisingiel “Pressure Drop”wydany we wrześniu 1992, na którym znalazł się cover zespołu Toots and Maytals pod tym samym tytułem, a także 3 nie wydane później na żadnym albumie piosenki : “Been a fix”, “Came Unglued”, “Cant’ hear em”.


Maxisingiel wydany miesiac przed pojawieniem się w sklepach debiutu Ju Ju Hounds pokazywał, iż Izzy odszedł od muzyki granej z Guns N’ Roses w stronę reagge i klimatów bliskich Rolling Stones.
Sama płyta ukazała się wreszcie 13 października 1992. “Podstawowa” wersja zawierała 11 piosenek, w tym ukryty, instrumentalny utwór “Morning Tea”.

Izzy pokazał w swoim debiucie całe spektum swoich muzycznych fascynacji, od  energetycznego covera”Pressure drop”, przez nagraną z Ronnim Woodem w roli wokalisty nową wersją jego piosenki “Take a look at the guy”, aż do nostalgicznego “Come on now inside”.

Fanom GN’R album może się wydać nieco nużący, lecz ludzie,którym bliskie są klimaty bluesa,nastrojowej, ale  też szybkiej chwilami muzyki gitarowej powinni znaleźć na płycie coś dla siebie.
Co ciekawe płyta ukazała się w trzech wersjach, w zależności od miejsca wydania. W pewnym stopniu omówiłem już wersję amerykańską, więc dla porządku dodam,że na japońskiej wersji płyty odnajdziemy dodatkowo utwór “Got away”, natomiast europejska zawiera jako bonus piosenkę “How much”.


Ju Ju Houds wydali zaledwie jedną płytę, ale pisząc o ich dyskografii nie sposób nie wspomnieć o singlach.
Trudno przesądzać o znaczeniu poszczególnych singli, ale chyba najpopularniejszy, prócz “Pressure Drop” jest singiel “Shuffle it all”, na którym znalazły się :”Shuffle it all”, “Been a fix” ,”How much”, “Cuttin the Rug” oraz “Get away”.

Do singla ukazało się także video:

Oprócz tego pojawił się także singiel “Train Tracks”, zawierający tytułowy utwór w dwóch wersjach: płytowej i zremiksowanej.

 

Warto wspomnieć jeszcze o singlu ” Somebody knockin’ “, na którym znalazła się płytowa wersja tytułowej piosenki.

Uzupełnieniem kolekcji jest wydany  w 1993 roku, podobnie jak “Train Tracks”, jedynie w Japonii singiel “Live”  zawierający piosenki zarejestrowane podczas koncertu 18 grudnia 1992 w Dublinie.

Na płytce znalazły się : “Bucket o’ trouble”, “Cuttin the rug”, “Jivin sister fanny” , “Time gone by” i “Higway 49”.

Ju Ju Hounds jako zespół nie przetrwali próby czasu, bowiem rozpadli się już w 1995, jednakże wcześniej, w latach 1992-93 ruszyli w  trasę obejmującą swym zasięgiem cały świat. Nie byli zespołem  stadionowym, wręcz przeciwnie, bo Izzy uciekał od popularności.
Ale całkiem od Guns  N’ Roses nie uciekł, bowiem  podczas koncertów  granych w 1993  zdarzało się Ju Ju Hounds zagrać klasyk Hollywood Rose “Goodnight Tonight”.
Zresztą prócz własnego materiału Ju Ju Hounds grali także między innymi utwór Rolling Stones “Jivin Sister Fanny”,” Wipeout” zespołu  The Sufaris,czy “Pills” New York Dollsów.
Myślę, że warto zobaczyć to,co zostało z tamtych lat:

 

 

 


Tidus Sloan

 

Ladies and gentleman – Tidus Sloan !

Rok 1981.Ex basista Saul Hudson już od dwóch lat ostro trenował grę na gitarze. Ale toten rok miał być przełomem. Powołano do życia grupę Tidus Sloan. W skład zespołu weszli: Slash, znany wtedy jeszcze jako Saul, perkusista Adam Greenberg, basista Ron Schneider. Grupa nie miała wokalisty.
Nazwę wymyślił Slash,wzięła swój początek ze źle zrozumianych słów Greenberga, który powiedział, że dziewczyny poszły do domu.
Slash usłyszał w tej wypowiedzi między innymi słowa Tidus Sloan i uznał,że cokolwiek by to nie było brzmi świetnie. I tak już zostało.


Próby odbywały się w garażu Greenberga, który użyczyła im jego matka. Lubiła członków zespołu, ale czasem przeszkadzał jej hałas. Nie da się ukryć – grupa była głośna. Na tyle głośna, że na ich pierwszym koncercie interweniowała policja.

Grupa w tym składzie grała od 1981 do 1982, po czym na chwilę przestała istnieć, by reaktywować się już bez Torresa i Greenberga. Zespół grał  do kwietnia 1983, po czym ,za namową Slasha, przeobraził się w Road Crew.

Ale to już zupełnie inna historia…

 

 

 

 


Guns N' Roses – Projekty Solowe