Rok 1987 – Guns N’ Roses wydaje swój debiutancki album. Tymczasem Gilby Clarke z kolegami z Candy próbuje nagrać drugi album zespołu. Płyta pod tytułem “Bubblegum Beat” ostatecznie zostaje nagrana, ale niewydana.
Na płycie znalazły się : “Sound of a broken heart” ,“Dance America”, “M.O.N.E.Y”, “Everyday is Saturday night”, “Johnny was an angel”, “Change the world”, “Goodbye good times” , “My favourite star”, “Life’s a matinee”, “Daddy is a jet” ,“Sound of a broken heart”, “Number one”, “The girl i love” oraz “Champagne”.
Pierwszych osiem piosenek grupa nagrała w składzie z Ryanem Roxie, wokalistą grupy był już Gilby Clarke. Stąd wniosek,że piosenki 9-14 są faktycznie nagrane wcześniej, gdyż rolę wokalisty pełni w nich wciąż Kyle Vincent. Na przykładzie dwukrotnie zagranego “Sound of a broken hearts” możemy porównać umiejętności wokalne muzyków, przy czym jest to według mnie nieco mylące, gdyż, mimo, iż cenię głos Gilby’ego, wydaje mi się, że w repertuarze Candy lepiej radził sobie Kyle. Gilby śpiewa “z pazurem”, jednocześnie sprawiając,ze Candy zbliża się “niebezpiecznie” 😉 w stronę rocka, a to już nie jest to cenione przez amerykańskie nastolatki brzmienie. Inna sprawa, że taka “zmiana stylu” sprawia,że w moim odczuciu piosenki nagrane z Gilbym jako wokalistą nie są już tak przebojowe. Z tego też powodu za najlepsze na płycie uważam chociażby “Daddy is a jet”, ” Life is a matinee”, czy “Champagne”,choć i pozostałym utworom nie sposób niczego odmówić. Płyta przesycona jest garażowym brzmieniem lat 80-tych, ale w większości kawałków nie ma już tej “słodyczy” znanej z debiutu. Mimo to “Bubblegum Beat” jest ważnym uzupełnieniem dyskografii Clarke’a, pozostając ostatnim dwudziestowiecznym wydawnictwem zespołu…
W tym samym roku Gilby odchodzi z zespołu ze względu na brak postępów. Reszta grupy próbuje grać jeszcze trochę pod szyldem Candy, ale ostatecznie zmieniają nazwę na Electric Angels i w 1990 nagrywają płytę pod tym samym tytułem.
Candy jeszcze w oryginalnym składzie
Electric Angels – Candy po odejściu Gilby’ego