Replacements – The shit hits the fans

11 listopada 1984 w Oklahoma City odbył się koncert, jakich wiele, ale, jak się później okazało, ten właśnie koncert przeszedł do historii muzyki. Dlaczego? Ano dlatego, że tego właśnie dnia dźwiękowiec zespołu Replacements skonfiskował podczas koncertu kasetę, na której ten nagrywał koncert. Fan nie mógł wtedy jeszcze wiedzieć, że wkrótce jego dzieło usłyszą miliony. No, może trochę mniej 😉 “The shit hits the fans” stanowiło  pożegnanie  wytwórni Twin Tone. Wspomniałem w poprzedniej notce,że “Let it be” było ostatnią płytą Replacements dla poprzedniej wytwórni i to prawda, bowiem “The shit hits the fans “wydane 25 stycznia 1985 ukazało się wyłącznie na kasecie w nakładzie aż, albo tylko, zależy, jak na to spojrzeć 10000 egzemplarzy. Z tego,co się orientuję kaseta jest obecnie niedostępna w sprzedaży. Co zadecydowało o jej popularności? Przede wszystkim –  wydawnictwo zostało sprzedane niedługo po wydaniu przebojowego “Let it  be”, ale to nie wszystko. Warto podkreślić atmosferę koncertów Replacements. Czego by nie mówić zespół nie miał zbyt wielu własnych piosenek,dlatego wzbogacał koncerty utworami,które czasem pozwalali wybrać swoim fanom. Ta familijna atmosfera w połączeniu z alkoholowymi ekscesami muzyków z pewnością dodawała kolorytu koncertom. Przed koncertem w CBGB Replacements uznali, że z pewnością nie uda im się być najlepszym zespołem tam grającym, dlatego postanowili być najgorsi. I czego by nie mówić odnieśli sukces 😉  Ale wróćmy do pamiętnego koncertu z Oklahomy. Konfiskata taśmy przez dźwiękowca sprawiła, że na kasecie zarejestrowano “tylko” 23 piosenki. Wspomniałem wcześniej, że Replacements nie stronili od coverów. Może więc warto przedstawić listę zarejestrowanych piosenek,jakie zagrali tej nocy:

  1. “Lawdy Miss Clawdy” (LLoyd Price)
  2. “Ye Sleeping Knights of Jesus” (Robyn Hitchcock)
  3. “Lovelines” (Westerberg/Stinson/Stinson/Mars)
  4. “I’ll Be There” (Berry Gordy, Jr./Bob West/Hal Davis/Willie Hutch)
  5. “Sixteen Blue” (Westerberg)
  6. “Can’t Hardly Wait” (Westerberg)
  7. “I Will Dare” (Westerberg)
  8. “Hear You Been to College” (Westerberg/Stinson/Stinson/Mars)
  9. “Saturday Night Special” (Ed King/Ronnie Van Zant)
  10. “Iron Man” (Butler/Iommi/Osbourne/Ward)
  11. “Misty Mountain Hop” (Page/Plant/Jones)
  12. “Heartbreaker” (Bonham/Jones/Page/Plant)
  13. “Can’t Get Enough” (Mick Ralphs)
  14. “Jailbreak” (Phil Lynott)
  15. “Breakdown” (Tom Petty)
  16. “No More the Moon Shines on Lorena” (Alvin Pleasant Carter)
  17. “Merry Go Round” (Nikki Sixx)
  18. “Left in the Dark” (Ken Draznik)
  19. “Takin’ Care of Business” (Randy Bachman)
  20. “I Will Follow” (Hewson/Evans/Clayton/Mullen)
  21. “Jumpin’ Jack Flash” (Jagger/Richards)
  22. “Radio Free Europe” (Berry/Buck/Mills/Stipe)
  23. “The New World” (Cervenka/Nommensen Duchac)
  24. “Let It Be” (Lennon/McCartney).


Paul i Bob

Urywanie piosenek w połowie, robienie swego rodzaju sampli nie było w przypadku Replacements niczym nowym. Jak widać lista w przeważającej części składa się z coverów.
Kasetę “The shit hits  the fans” zdobiła okładka wykonana przez perkusistę zespołu Chrisa Marsa.
Z ciekawostek warto jeszcze dodać,że podczas odsłuchiwania “Hear You Been to College”Paul przypadkowo nacisnął klawisz nagrywania, co spodowowało krótką przerwę w nagraniu. Kaseta kończy się przy pierwszych dźwiękach “Let it be”.
Podczas koncertu,na którym zjawiło się maksymalnie 35 fanów (sic!) kilka razy doszło do spięć dźwiękowca z zespołem, ale ostatecznie Replacements postawili na swoim. Dzięki temu płyta jest w pewnym sensie surowa i świeża. Po latach człowiek odpowiedzialny za konfiskatę taśmy wspominał,że taśma z Oklahomy nie była jedyną, ale na niej zespół wypadł najlepiej. Na tyle dobrze, że materiał został wydany w dość dużym, jak na tego typu zespół nakładzie.
Kurt Vonnegut  w jednej ze swoich książek używa zwrotu ” kiedy ekskrement uderzył w klimatyzator” mówiąc o sytuacjach wyjątkowo nieprzyjemnych. Odpowiednikiem tego określenia jest właśnie ” Shit hits the fans”. Jak na chwilę, gdy wszystko szło tak źle Tommy i spółka  brzmią zaskakująco dobrze, chociaż ich wersje hitów Led Zeppelin, Rolling Stones, czy Black Sabbath mogą podnieść ciśnienie fanom tych zespołów. Ale taki właśnie jest rockendroll  i chwała mu za to 😉

Zdjęcia z koncertu w St. Louis (1985)

Tommy


Z kim widzimy Paula ? 😉

Chris Mars

Hollywood Rose

Początki Hollywood Rose sięgają roku 1983, gdy Axl przybył do Los Angeles i spotkał tam starego kumpla Izzy’ego Stradlina. Stradlin, który siedział tam już od dłuższego czasu grał w tym czasie w  grupie Shire. Przedstawił Axla gitarzyście Chrisowi Weberowi. Tak powstał zespół A.X.L, w którego składzie wkrótce znaleźli się także basista Rick Mars oraz, znany już z Shire, perkusista Johnny Kreis.
Rick Mars nie zagrzał długo miejsca w zespole, bowiem wkrótce został zastąpiony przez Andre’a  Roxxa.
Jednak i on nie pograł zbyt długo ustępując miejsca Rickowi Hollandowi.

Zespół zmienił nazwę na Rose i zaczął koncertować. W tym czasie powstały takie utwory jak: “Shadow of your love”, Wreckless”(wczesna wersja Reckless Life) czy “My way – your way” (wczesna wersja Anything Goes), a także  wczesne wersje Back of bitch. Zespół grywał także Everything’s OK, Rock N’ Roll Survivor, Cold Hard Cash, Rock N’ Roll Rose, Nice Boys (Rose Tattoo)  czy Hair Of The Dog (Nazareth)



W styczniu 1984 zespół w składzie :
Axl, Izzy, Chris Webber i Johnny Kreis nagrał taśmę demo, na której zarejestrowano “Killing Time”, “Anything Goes”, “Rocker”, “Shadow Of Your Love” i “Reckless Life”.

Wcześniej Axl z Izzym i Johnnym Kreisem nagrali demówki, które stanowią pierwszy zarejestrowany materiał zespołu. Kreis, opowiadając później o okolicznościach poznania Axla wspominał, że był to człowiek, który chciał odnieść sukces, ale nie bardzo wiedział jak. Izzy, grający w tym czasie z Kreisem w Shire, postanowił wspomóc kumpla z Lafayette i namówił Kreisa na udział w sesji nagraniowej, za którą Kreis dostał skrzynkę piwa i pizzę. Pytając, jak ma zagrać dostał odpowiedź : Graj szybko z bluesowym feelingiem. Zespół nie miał wcześniej żadnych prób razem.


Mimo, że oficjalna zmiana nazwy zespołu nastąpiła dopiero w czerwcu tego samego roku, na taśmie demo widniała nowa         nazwa:  Hollywood Rose, którą już od marca preferował Axl.
Ta sama nazwa pojawia się również na niektórych, wcześniejszych wejściówkach na koncerty.

 

Hollywood Rose

Izzy, Axl i Chris

W tym czasie grupa nie wydała oficjalnie żadnego albumu, a w sierpniu 1984 oficjalnie przestała istnieć.Reaktywowała się jedynie na jeden koncert 31 grudnia 1984 w składzie z Robem Gardnerem na perkusji oraz Stevenem Darrenem na basie.

 

Uzupełnienie:
Grupa reaktywowała się w późnych latach 80-tych  z Chrisem Weberem i wokalistą Jimmym Swanem w składzie
Próbowali nagrać płytę, ale nic z tego nie wyszło.

W roku 2004 Chris Weber, który kilka lat wcześniej sądził się z Axlem odnośnie praw autorskie do Back of bitch i Shadow of your love, zdecydował się na sprzedaż nagrań 5 dem zarejestrowanych przez Hollywood Rose wytwórni Cleopatra Records, która 22 czerwca tego samego roku zdecydowała się wydać płytę Hollywood Rose – Roots of Guns N’ Roses. Wydanie płyty próbował zablokować Axl Rose, widząc w tym naruszenie marki, naruszenie jego praw i tak dalej. Co ciekawe, powodami w tej samej sprawie byli także Slash i Duff.

Mimo to płyta została wydana bez przeszkód i zawierała 15 nagrań, bowiem 5 kawałków, które istniały wcześniej w postaci dem, a więc

Killing time ( 3.39 ) ( Chris Weber, Axl Rose )

Anything goes (5.07 ) ( Rose, Izzy Stradlin, Weber )

Rocker ( 3.50 ) ( Weber, Rose ) (3.50)

Shadow of your love (2.58) ( Rose, Stradlin, Paul Tobias )

Reckless Life (4.40 ) ( Rose, Stradlin )

zostało  zremiksowanych przez  Gilby’ego Clarke’a, który postawił na powtórne nagranie gitary w kawałkach Shadow of your love i Reckless life przez oryginalnego gitarzystę GN’R Traciiego Gunsa. O swój remix pokusił się także Fred Coury, perkusista przez chwilę zastępujący kiedyś Stevena Adlera podczas trasy.

Przy okazji tego typu wydawnictw nie mogło obejść się bez wersji japońskiej wydanej 18 stycznia 2005, na której, prócz nagrań z wersji europejskiej znaleźć możemy bonusowe DVD.

Grupa “przetrwała” w muzyce Gunsów w początkowym etapie ich kariery, czego echem jest chociażby ten, wczesny, występ Guns N’ Roses w klubie Roxy, gdzie wśród bogatego repertuaru możemy odnaleźć utwory, które zakorzenione są jeszcze w epoce Hollywood Rose…


L.A.Guns

W 1983 gitarzysta Tracii Guns wraz z wokalistą Michaelem Jagoszem, basistą Ole Baichem i perkusistą Robem Gardnerem założyli L.A. Guns. Jagosz wkrótce został skazany do więzienia za molestowanie 16-letniej fanki, a rolę wokalisty przejął Axl Rose, który nie miał co robić po rozpadzie Rapidfire. Wkrótce potem Jagosz wyszedł z więzienia, a Rose wraz ze Stradlinem zaczęli tworzyć Hollywood Rose.

Członkowie L.A. Guns, poza Jagoszem, spotkali się jeszcze później z Axlem. Gardner zagrał podczas reaktywacji Hollywood Rose, a Tracii Guns i Ole Beich współtworzyli Guns N’ Roses, z którego jednak odeszli, by zając się reaktywowanym L.A. Guns.

W pierwszym składzie ( z Jagoszem) L.A. Guns nagrali epkę Collector’s Edition No. 1. Epka wyszła w 1985, później została powtórnie wydana na płycie Hollywood Raw z 2004, wraz z niewydanymi wcześniej nagraniami z 1987.

Lista utworów:

Wspominając czas w Guns N’ Roses Tracii powiedział, że nie wie, czy z nim zespół byłby gorszy, czy lepszy, ale na pewno byłby ostrzejszy. Po odejściu Slasha z Gn’R Tracii skontaktował się z managmentem GN’R, gdyż był zainteresowany rolą gitarzysty, ale Axl nie był zainteresowany jego usługami.

Rob Gardner i Ole Beich opuścili zespół w 1985, a Jagosz został zastąpiony przez Paula Blacka. W 1991 Beich utopił się w kopenhaskim jeziorze. W 2014 zmarł  Michael Jagosz.

Samo L.A. Guns przetrwało do dziś…

fragmenty koncertu L.A. Guns z  13 października 1984 ( na wokalu Axl Rose )

 

 


Candy

Przed powstaniem Candy istniał zespół Bang Bang, który powstał z inspiracji grającego na basie Jonathana Daniela oraz perkusisty Johna Schuberta.
Wśród pierwszych  członków zespołu znajdziemy także wokalistę Ricka ” Ricciego” Rubina oraz  gitarzystę Gordona Walla, którzy jednak szybko opuścili grupę.
Pierwszego sierpnia 1981 do zespołu dołączył kolega  Daniela Kyle Vincent, przekonany o tym,że zespół jego kolegi jest wielki i sławny.
Cóż, nie do końca tak było 😉 Tak,czy inaczej Vincent został wokalistą, a skład zespołu uzupełnił gitarzysta Geoff “Rex” Siegel. Wtedy też Bang Bang zmienił nazwę na Candy. Około 1982 Siegel opuścił grupę, a jej członkowie postanowili znaleźć nowego gitarzystę,przy czym najważniejszą kwestią nie były umiejętności muzyczne, a… włosy. W nierównym pojedynku między C.C DeVille,m, a  Gilbym Clarkiem wygrał ten drugi. Tak narodził się najsłynniejszy skład zespołu.

Ze względu na kontakty Gilby’ego, który wiedział, jak działać w branży muzycznej, zespołem zainteresował się znany producent Kim Fowley. To dzięki niemu zespół nagrał swoje pierwsze dema i nie przestał grać.  Dzwoniąc do pierwszego producenta nagrań Kim określił Candy jako zespół, który mógłby powstać w wyniku związku Ricka Springfielda z Go-Go.
Sam Kyle wspominał,że Candy było popową wersją Ramones.

W 1985 zespół wydał wreszcie długo oczekiwany album “Whatever happened to fun…” z przebojowym  kawałkiem tytułowym, w którym Candy zadawali dramatyczne pytanie, co się stało z niewinnością, co sprawia, że nic nie cieszy, że młodzi ludzie nie cieszą się młodością.

Video promujące nagranie:

Głównym autorem piosenek był założyciel grupy Jonathan Daniel.
Na płycie znalazło się 9 utworów: “American kix” , “Turn it up loud”, “Whatever happened to fun…”, “Last radio show” , “Kids in the city”, “Weekend Boy”, “First time” , “Electric Nights” i “Lonely Hearts”.
Tematyka piosenek dotyczyła problemów młodych ludzi: zagubienia w świecie, samotności, trudności w życiu towarzyskim.

Z tego, co mi wiadomo płyta nigdy nie ukazała się w formie cd, a obecnie nie ma możliwości jej kupienia, choć kilka lat temu mówiło się o reedycji.

Pomimo interesujących nagrań zespół nie cieszył sie zbyt dużym zainteresowaniem mediów.Wytwórnia zdecydowała też o wyrzuceniu menadżera zespołu, w efekcie Candy praktycznie przestało być promowane.
Te wydarzenia doprowadziły do “uśmiercenia”  videoklipu  “First time” promującego płytę, a już w grudniu 1985, po zaledwie czterech miesiącach od wydania płyty “Whatever happened to fun…”   Candy w składzie z Kyle’ Vincentem przestało istnieć.

Rolę wokalisty przejął Gilby Clarke. Nowym gitarzystą został, znany fanom Slasha, Ryan Roxie.
Zespół rozpoczął nagrywanie nowej płyty, ale w 1987 ostatecznie doszło do rozwiązana grupy, mającej w tym czasie na koncie jeden album i wiele nagranych demówek.

Po opuszczeniu zespołu Kyle Vincent zajął się karierą solową, a, gdy w 1987 z grupy odszedł Gilby Clarke, pozostali z nowym wokalistą stworzyli grupę Electric Angels.
Nieco później zespół opuścił też Ryan Roxie, a pozostali członkowie przywiązani do brzmienia Candy stworzyli nowy zespół
The Loveless.
Historia Candy dobiegła końca. Tak  przynajmniej się wtedy wydawało…


Replacements – Let it be

Orwellowski 1984 zaznaczył się bardzo wyraźnie w historii Replacements. W tym właśnie roku zespół nagrał przełomową w swojej karierze płytę “Let it be”.

Skąd nazwa nawiązująca do The Beatles? Zespół szukając tytułu dla płyty postanowił, że nazwa płyty będzie pochodziła od pierwszej piosenki, jaką usłyszą w radiu. Trzeba przyznać, że to dosyć ryzykowny pomysł, ale udało się.

Cofnijmy się jednak najpierw kilka miesięcy.
24 sierpnia 1984 wytwórnia Twin Tone zdecydowała się na wypuszczenie singla Replacements “I will dare”, na którym znalazły sie 3 utwory: tytułowy; w wersji płytowej; oraz  studyjna wersja jednej z piosenek,które ostatecznie nie znalazły się na płycie, czyli “20th Century Boy oraz “Hey Good Lookin'” ( w wersji koncertowej)

Wprawdzie to  wydanie albumu “Hootenanny” sprawiło,że Replacements zrobili duży krok w kierunku sławy, ale tak naprawdę popularność przyniosła kolejna płyta “Let it be” wydana 2 września 1984, na której dosyć wyraźnie odcięli się już od hardcore-punkowych początków, idąc w kierunku muzyki znacznie łatwiej przyswajalnej,

Niech przemówi muzyka!

“I will dare” jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych kawałków zespołu, który wyraźnie postanowił w tej piosence na melodię. Za solo odpowiada Pete Buck, znany z R.E.M. Jednak to “Androgynous” jest kompletnym zaskoczeniem.  Spokojna, melodyjna, grana na fortepianie. Czy trzeba mówić coś więcej? Nawet Westerberg niemal pozbył się maniery wokalisty punkrockowego. Piosenka stanowi jeden z najjaśniejszych punktów płyty. “Popatrz mi w oczy i powiedz, że widzisz w nich radość” – tak w wolnym tłumaczeniu można “streścić” piosenkę “Unsatysfied” – utwór, który opowiada o niespełnieniu, o ciągłym poszukiwaniu czegoś, co sprawiłoby, że człowiek poczuje się szczęśliwy.Jedna z najlepszych piosenek Replacements, melodyjna, ze znakomitym, choć prostym tekstem. Godna polecenia. Popularność w muzyce wiąże się w pewnym momencie z nagrywaniem teledysków. “Obrazowy” stosunek zespołu do kręcenia teledysków mieliśmy ujrzeć wkrótce,tymczasem w “Seen your video” Replacements grupa dawała do zrozumienia, że tego typu promocja jest im obca.
Kawałek melodyjny, przesycony emocjami.Jeden z najbardziej znanych i jednocześnie najbardziej reprezentatywnych utworów zespołu.  Answering Machine” to utwór przejmujący,  choć niewątpliwie wymaga skupienia. Raczej nie jest z gatunku tych, co łatwo wpadają w ucho.

“Jak mam powiedzieć,że tęsknię za Tobą do automatycznej sekretarki,
jak mam powiedzieć dobranoc automatycznej sekretarce,
jak mam powiedzieć,że jestem samotny,gdy słucha tego automatyczna sekretarka
Nienawidzę twojej automatycznej sekretarki.”
Piosenka o rozstaniu stanowiąca doskonałe zwieńczenie “Let it be”…

Wprawdzie Westerberg śpiewa o rozstaniu z dziewczyną, ale w historii Replacements rozstanie ma wiele twarzy. Na “Let it be”  grupa muzycznie rozstaje się ze swoim starym punkowym stylem penetrując nowe obszary muzyki. Coraz większą rolę w zespole odgrywa Paul, który ubogaca styl Replacements poprzez dodanie nowych instrumentów: fortepianu, mandoliny. Coraz bardziej zauważalny staje się też rozdźwięk między Westebergiem, a pozostałymi członkami zespołu, głównie Bobem Stinsonem, który preferował szybszą,głośniejszą muzykę.

Wspomniałem wcześniej,że “Let it be” jest w dyskografii Replacements płytą przełomową.
Dlaczego?

Jest bowiem ostatnią płytą nagraną  przez zespół Replacements dla wytwórni Twin Tone. Wkrótce po jej nagraniu o zespół zaczęły walczyć większe wytwórnie.Ostatecznie zespół podpisał kontrakt z Sire.
Tommy z Paulem:


Tommy z bratem:

Chris Mars & Bobby Stinson

Magazyn Rolling Stone opierając się na wyrażonych w głosowaniu  opiniach ludzi z branży muzycznej uznał w 2003, że płyta Replacements “Let it be”zasługuje na 239 miejsce na liście płyt wszechczasów. W 1989 ta sama płyta w rankingu 100 największych albumów lat osiemdziesiatych zajęła wysokie – 15 miejsce.
>Z kolei w 1999 stacja VH1 sporządzając ranking 100 największych albumów rockandrolla sklasyfikowała “Let it be” na 75 miejscu. “I will dare” jako piosenka trafiło na listę 500 piosenek, które zdaniem Rock and roll hall of fame ukształtowały Rock N’ Rolla.

W czasie nagrywania płyty Replacements zarejestrowali jeszcze parę innych kawałków, nagrali również alternatywne wersje piosenek, które znamy z płyty. Trafiły one na zremasterowaną reedycję płyty wydaną w roku 2008.

Niezależnie od wyników ankiet,rankingów “Let it be” jest  na pewno płytą, którą warto przynajmniej raz przesłuchać, a kto wie, może zostanie z Wami na dłużej?


Guns N' Roses – Projekty Solowe