Trudno jest pisać o płycie, której jeszcze się nie słyszało. Mogłem naruszyć chronologię i wrócić do tych nagrań później, ale postanowiłem napisać to, co wiem,a w przyszłości, po przesłuchaniu płyty uaktualnić notkę.
Po opuszczeniu Q16 Matt zakotwiczył się w grupie Hawk tworzonej już wtedy przez wokalistę Davida Fefolta, basistę i gitarzystę Douga Marksa oraz dwóch klawiszowców: Dave’a Tolley’a i Stevena Ayolę. Sorum zajął oczywiście miejsce za perkusją.
W pierwszym składzie zespołu grali :
Scott Travis (Judas Priest), Lonnie Vencent (The Bullet Boys), Charles Morrill oraz Doug Marks. Trzech pierwszych opuściło zespół, a Doug Marks stworzył nową grupę, w której znalazło się miejsce dla Soruma.
W 1986 zespół nagrał debiutancką płytę pod tytułem Hawk, która jednak aż do roku 2000 nie została wydana.
Producentem płyty był Doug Marks, który uważa płytę za swój solowy projekt.
Matt i spółka zagrali na niej 10 kawałków inspirowanych, między innymi, dokonaniami Scorpions. Jjeden z prestiżowych magazynów muzycznych pisał zresztą o płycie,że przypomina ona spotkanie Yngwie Malmsteena ze Scorpions.
Ciekawe połączenie,nieprawdaż? A sama muzyka?
Mała próbka, otwierający płytę kawałek “Tell the truth”
Oprócz tego na płycie znalazły się:“Fades so fast”, “Into the sky”, “Victims”, “Witches burning”, “Battle zone”, “The dream”, “Rules the night”, “Can’t fall in love” oraz”Perfect day”.
Dlaczego płyta nie została wydana wcześniej ico sądzi o niej sam Matt?
Sorum pomija płytę w swojej dyskografii, nie wspominając nawet o swoim udziale w tym projekcie. Zapytany kiedyś, co sądzi o tej płycie odpowiedział, że płyta jest straszna i doradził, żeby jej nie słuchać.
Z kolei Billboard polecał te nagrania, mimo wtórności i kiepskich tekstów.Prawda pewnie jak zwykle leży pośrodku. Tak czy inaczej Matt odszedł od popowego Q16 w stronę rockowego/metalowego Hawka, ale to nie był jeszcze koniec jego długiej muzycznej podróży . Zespół Hawk wkrótce przestał istnieć. Muzycy podążyli w swoją stronę.
Tak czy inaczej dla fanów Matta i projektów solowych związanych z Gn’R płyta Hawka będzie na pewno ciekawym uzupełnieniem kolekcji,zwłaszcza,że wciąż jeszcze jest w sprzedaży. Niestety, z tego, co wiem album jest nie do kupienia w polskich sklepach muzycznych.
Wreszcie udało mi się zdobyć płytę. Oczywiście sprowadzona z zagranicy,bo w Polsce tę i inne płyty zdecydowanie łatwiej znaleźć na internetowych fotkach,niż po prostu pójść i kupić. 😉 Inna sprawa,że w zasadzie w ofercie zbyt wielu sklepów ta płyta po prostu już nie figuruje.No,ale z drugiej strony została wydana 21 lat temu,zespół nie przetrwał,więc po co prowadzić sprzedaż 😉
Dość nudziarstwa,do rzeczy.
Okładka płyty jest klimatyczna ,kiczowata,jak kto woli. Mnie się podoba, bo jest wizualizacją muzyki.
wnętrze okładki
Mamy heavymetalowego wokalistę, mamy także heavymetalowego basistę i gitarzystę w jednego osobie, mamy perkusistę i mamy heavymetalowe klawisze. Wróć ! Jakie, co???? W zespole gra przecież dwóch klawiszowców i nie da się ukryć,że mniej lub bardziej jest to słyszalne. Oczywiście nie jest to nic złego, ale gdy w zespole, bądź co bądź, heavymetalowym pojawiają się klawisze,to musi się pojawić pytanie,jak to wpływa na samą płytę. Muzycznie Hawk jest gdzieś mniej więcej pomiędzy Iron Maiden, Manowarem, a Metallicą. Oczywiście klawisze też tworzą pewną otoczkę, czasem dodają kolorytu. Są piosenki dobre, jak “Tell the truth”,czy “Fades so fast”, są też słabsze, nie zapadające w pamięć, czy nawet nużące. O tekstach nie powiem zbyt wiele, gdyż niestety nie zostały dołączone, jednak utkwił mi w głowie jeden z fragmentów:
“My guitar takes me far, cause it’s my only friend”. Myślę, że to sporo mówi o tekstach zespołu 🙂
Mimo upływu 21 lat od wydania płyty słucha się jej całkiem przyjemnie. Płyta na pewno nie zapisze się w annałach heavy metalu, gdyż specjalnie oryginalnością nie grzeszy, ale to nie jest specjalną wadą. Grunt, by chciało się jej słuchać i do niej wracać. A tak jest. Sam przesłuchałem płytę około 4 razy przed napisaniem tej notki i odkrywam coś nowego za każdym razem. Bardzo dobrze brzmią gitary, wokalista ma interesującą barwę głosu i chyba manię naśladowania kogoś 😉 Ale powiedzmy sobie szczerze – Hawk raczej nie aspirował do bycia gwiazdą. No i tak się nie stało.
A płyta jest miłym wspomnieniem lat 80 – tych, choć bez tej nadmiernej ckliwości,jaka charakteryzowała wiele zespołów tamtego czasu. I to by było na tyle. Idę słuchać Hawka 😉