Po wielu koncertach na wielu długościach i szerokościach geograficznych zespół Velvet Revolver przystąpił do tworzenia materiału na ich drugi krążek. To już nie byli instrumentaliści poszukujący wokalisty, który zaśpiewa do gotowych kompozycji. Tym razem od samego początku w procesie komponowania brał udział wokalista Scott Weiland. W 2005 roku świat poznał tytuł nowego albumu – Libertad. Nie było to jedyną informacją, miał być to album koncepcyjny, jednak założenie nie przetrwało konfrontacji z procesem twórczym. Początkowo z zespołem miało pracować kilku producentów, każdy miał być odpowiedzialny za inne kawałki, i tak zaproszenia od zespołu dostali m.in. Pharrell Whilliams i Lenny Kravitz. Jak dobrze wiemy i ten plan nie wytrzymał zderzenia z rzeczywistością. W 2006 roku pojawiły się plotki, jakoby zespół udostępnił nowy utwór na rzecz animowanego filmu “Monster House”. Sam zespół przyznał również, że dąży do podpisania umowy na produkcję albumu z Rickiem Rubinem, który w tym czasie pracował z Metallicą oraz U2. Po próbach nagrywania razem z Rubinem zespół dochodzi do wniosku, że styl pracy, jaki reprezentuje Rick nie odpowiada im. Producent znany jest tego że nigdy nie uczestniczy w codziennej pracy w studio, większość pracy wykonują jego współpracownicy, a on sam pojawiając się raz na jakiś czas wyznacza kierunek pracy. Ostatecznie album powstaje pod okiem Brendana O’Briena. Problemy z producentem oraz rozpoczęciem nagrywania płyty skutkują nasilaniem się plotek o powrocie klasycznego Guns N’ Roses, przesunięciem sesji nagraniowej oraz samej premiery. Ostatecznie zespół skupił się na nagrywaniu swojego drugiego albumu z nowym producentem, a plotki ucichły. Głośno w mediach było również o konflikcie na linii Axl – Weiland. Od grudnia 2006 do lutego 2007 większość czasu spędził w studiu nagraniowym. W marcu 2007 zespół wystąpił na uroczystości wprowadzenia zespołu Van Halen do Rock n’ Roll Hall of Fame. W kwietniu razem z zespołem Aerosmith wybrał się w trasę po Ameryce Południowej.
W maju w rozgłośniach radiowych pojawia się pierwszy singiel, a 26 maja ma premiera videoclipu do, She Builds Quick Machines. 2 miejsce to najwyższa pozycja, jaką kawałek osiąga na listach Billboardu.
6 czerwca świat w swoje ręce dostaje EP’kę “Melody and the Tyranny” zawierająca 2 nowe kawałki, cover oraz materiały video.
“She Builds Quick Machines” (Scott Weiland, Slash, Duff McKagan, Matt Sorum, Dave Kushner)
“Just Sixteen” (Weiland, Slash, McKagan, Sorum, Kushner)
“Psycho Killer” (David Byrne, Chris Frantz, Tina Weymouth)
“Making Of Libertad” – 5 Minute Piece (Video)
“Do It for the Kids” – Live (Video) (Weiland, Slash, McKagan, Sorum, Kushner)
Miesiąc później (3 lipca 2007) premierę ma “Libertad” drugi studyjny krążek Velver Revolver.
Płyta która na samym początku zapowiadana jako koncept-album zawierająca taneczne kawałki inspirowane Princem i Led Zeppelin, w trakcie pracy przeistoczył się w zbiór 13 czysto rockowych kawałków. Album podzielił recenzentów, część oskarżała płytę o nijakość, a część przypisywała płycie odnalezienie VR własnej tożsamości.
Tracklista:
1. “Let It Roll” 2:32
2. “She Mine” 3:24
3. “Get Out the Door” 3:14
4. “She Builds Quick Machines” 4:03
5. “The Last Fight” 4:03
6. “Pills, Demons & Etc.” 2:54
7. “American Man” 3:56
8. “Mary Mary” 4:33
9. “Just Sixteen” 3:58
10. “Can’t Get It Out of My Head” 3:57
11. “For a Brother” 3:26
12. “Spay” 3:06
13. “Gravedancer” (hidden track “Don’t Drop That Dime” 4:40) 8:42
Płyta została wydana w wielu edycjach zawierające różne materiały bonusowe m.in krótki film “Making Of Libertad”. Zadebiutowała na 5 miejscu listy Billboardu, przez pierwszy tydzień sprzedało się 92,000 kopii. W porównaniu z debiutem zawiodła fanów.
Japońscy fani mogli posłuchać także Gravedancera oraz
Natomiast wersja iTunes została wzbogacona o
Powstaje także materiał DVD Tierra Roja, Sangre Roja.
Oprócz She Builds Quick Machines płytę promowały klipy do “The Last Fight”
oraz
“Get Out The Door”
Wideo do tego kawałka powstało we współudziale fanów.
“Making Of Libertad”
W trakcie nagrywania zespół udostępnił 4 nagrania video ze studia:
Trasa promująca płytę swoim zasięgiem objęła obie Ameryki, Europę oraz najważniejsze festiwale. Zespół nie został wpuszczony na teren Japonii. Powodem była kryminalna przeszłość członków zespołu. W listopadzie Scott Weiland został zatrzymany po spowodowaniu wypadku samochodowego. Okazało się, że był pod wpływem narkotyków. W marcu 2008 podczas koncertów w Wielkiej Brytanii zespół nie ukrywał już niechęci do swojego frontmana, który 20 marca w Glasgow ze sceny ogłosił że jest to ostatnia trasa zespołu Velvet Revolver. Z dniem 1 kwietnia oficjalnie kończy się trasa promująca Libertad oraz współpraca z wokalistą Scottem Weilandem. Zespół rozpoczyna poszukiwania następcy.
Wśród wielu kandydatów pojawiają się takie nazwiska jak Myles Kennedy, Corey Taylor i Jimmy Gnecco. Jednak grupa wciąż pozostaje bez wokalisty.
12 stycznia 2012 roku dochodzi do reunionu Velvetów ze Scottem. Ma to miejsce dzięki Kushnerowi, który chce w ten sposób uhonorować swojego zmarłego przyjaciela Johna O’Briena.
Zespół wykonuje cztery utwory. Są to
Sucker Train Blues
She Builds Quick Machines
Slither
oraz
cover Pink Floyd, szczególna piosenka w takich okolicznościach
Wish you were here
Reunion jest wydarzeniem jednorazowym…
3 grudnia 2015 Scott Weiland zostaje znaleziony martwy w autobusie, w którym jeżdził na trasy z zespołem Wildabouts…
Przyszłość Velvet Revolver wciąż stoi pod znakiem zapytania…
Slash’s Snakepit, Loaded, Slash’s Blues Ball, Neurotic Outsiders i masa występów gościnnych to nie cały dorobek ex-Gunsów do 2002r, najgłośniejszy medialnie dopiero nachodził. 26 marca 2002 roku, Randy Castillo, perkusista Ozzy’ego Osbourne’a i grupy Motley Crue umiera. Miesiąc później na koncercie benefisowym swój set prezentuje niecodzienna grupa “Buck N’ Roses”, w skład której wchodzili: Joshua Todd, Keith Nelson z grupy Buckcherry oraz Slash, Duff i Matt. Był to pierwszy występ całej trójki na scenie od ostatniego koncertu Guns N’ Roses. Zespół zaprezentował krótką, acz treściwą setlistę:
It’s So Easy
God Save The Queen
Nice Boys
Lit Up
Paradise City feat. Sen Dog z Cypress Hill
Mama Kin feat. Steven Tyler
Koncert okazał się sporym sukcesem i przyniósł wiele radości nie tylko publiczności, lecz także samemu zespołowi. Po koncercie grupa nie zaprzestała prób. Jednym z owoców tych spotkań miał być utwór Dirty Little Thing. Duet z zespołu Buckcherry opuścił szeregi zespołu, po czym nastał czas kompletowania składu. Cel? Gitarzysta rytmiczny oraz charyzmatyczny frontman. Pierwszy punkt już niedługo można już było odhaczyć, ponieważ podczas koncertu Loaded w Viper Roomie Slash po raz pierwszy od czasów szkolnych spotkał Dave’a Kushnera, który występował wcześniej razem z Duff’em. Dave dostał zaproszenie na wspólne próby razem z The Project. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę grupa, powiększyła się o pełnoprawnego gitarzystę rytmicznego.
“Dave brought a cool vibe to what [they] were doing. There was no deliberation; that was it, it was a perfect fit.” Slash.
The Project, bo tak na tym etapie nazywał się zespół zaszczycił swoją obecnością na próbach sam Izzy Stradlin. Pojawiły się nawet plany wspólnej trasy po małych klubach, gdzie Duff i Izzy mieli pełnić role wokalistów, jednak po dwóch tygodniach wspólnego grania Izzy opuścił kolegów na rzecz własnych projektów.
Slash, Duff, Matt oraz Dave podjęli się jednego z najtrudniejszych wyzwań w swojej karierze, poszukiwania wokalisty. Jednym z pierwszych, którzy mieli okazję spotkać się z zespołem był Kelly Shaefer.
http://www.myspace.com/kellyshaefer
Po nieudanym przesłuchaniu do gry włączyło się VH1. Razem ze stacją grupa stworzyła film dokumentalny “VH1 Inside Out: The Rise of Velvet Revolver”. Na filmie widzimy jak długą drogę zespół przebył, aby móc pochwalić się w swoich szeregach prawdziwym frontmanem. Po ponad roku na przesłuchanie trafił Scott Weiland, który już swojego miejsca za mikrofonem nie oddał. (Przynajmniej do czasu… Przed Weilandem przsłuchiwani byli m.in:
Todd Kerns, Sebastian Bach, Shawn Albro, Travis Meeks, Myles Kennedy oraz wielu, wielu innych, których w filmie nie zobaczymy.
W trakcie obiecujących przesłuchiwań Weilanda zespół dostał propozycję mini-koncertu dla szych z branży filmowej, która sondowała możliwości zespołu jako autorów soundtracków do filmów. Nagranie razem kilku utworów utwierdziło chłopaków w przekonaniu, że Scott Weiland będzie ich frontmanem. Ostatecznie zespół pojawił się w trzech filmach:
http://noirdesir.wrzuta.pl/audio/3t8mue8at6T/velvet_revolver_money ( z filmu Włoska robota)
oraz
Gdy pierwszy z filmów wchodził na ekrany kin wytwórnia prosiła o podanie nazwy zespołu, która ma pojawić się na napisach do filmu. Pierwsza myśl na jaką wpadł Slash to “Revolver”, po ingerencji Scotta powstało “Velvet Revolver”
“…something intimate like velvet juxtaposed with something deadly like a gun.” Scott.
Teraz nadszedł czas na najważniejszą próbę, wspólny koncert, na prawdziwej scenie, przed prawdziwymi fanami. Miejsce: El Rey Theatre. Czas: 19 Czerwca 2003.
Zespół: Velvet Revolver. Setlista:
Bodies
Set Me Free
Sex Type Thing
It’s So Easy
Slither
Negative Creep
A jak wypadł koncert? Podobno zaje….. ale nie powiem, bo nie byłem, ale na pewno na tyle dobrze, aby rozgrzać fanów i media.
W tzw. międzyczasie Weiland zostaje aresztowany za posiadanie narkotyków oraz skierowany na odwyk, co znacząco utrudniało nagrywanie pierwszego studyjnego albumu; Contraband.
Trzy godziny dziennie, tyle mógł przebywać w studiu Scott w traktcie nagrywania. RCA Records wygrywa wyścig o kontrakt z grupą, której skład gwarantował pierwsze miejsca na listach przebojów.
8 czerwca 2004. Po ponad 2 latach pracy Contraband trafia na półki sklepowe, debiutuje na pierwszym miejscu list Billboardu, 256 tys. kopii sprzedaje się w pierwszym tygodniu, a ostatecznie ok. 4 mln. na całym świecie. W tym samym czasie pierwszy singiel Slither również sieje spustoszenie na listach przebojów. Ostateczne play lista Contraband prezentuje się następująco:
1. “Sucker Train Blues” – 4:28
2. “Do It for the Kids” – 3:56
3. “Big Machine” – 4:26
4. “Illegal i Song” – 4:18
5. “Spectacle” – 3:42
6. “Fall to Pieces” – 4:35
7. “Headspace” – 3:43
8. “Superhuman” – 4:16
9. “Set Me Free” – 4:08
10. “You Got No Right” – 5:35
11. “Slither” – 4:08
12. “Dirty Little Thing” – 3:58
13. “Loving the Alien” – 5:49
14. “Bodies (Live)” – 3:23
Płytę promowały następujące single/teledyski:
W różnych regionach świata płyta zawierała bonusowe covery, takie jak:
Na krążku znajdujemy porcję porządnego hard rockowego grania. Perkusja, riffy, solówki, bass, aż wreszcie wokal, to wszystko jest na swoim miejscu. W okresie, kiedy to muzyka elektroniczna święciła triumfy Velvet Revolver parło naprzód z Contraband jako latarnią rock n’ rollowego grania. “Slither”,”Dirty Little Thing”, “Illegal I Song” czy “Sucker Train Blues” to kawałki, które zapowiadały niezapomniane energetyczne koncerty. “Fall to Pieces” aspirowało do miana najlepszej ballady początku wieku. Trudno się dziwić, że ostatecznie zespół sprzedał ostatecznie ponad 4 mln. egzenplarzy płyty na całym świecie. A debiut na pierwszym miejscu Billboardu było tylko formalnością.
W lutym 2005 ukazało się Contraband Tour Edition, w porównaniu do zwykłej edycji Contraband wzbogacone o trzy teledyski, a także Surrender i No more, no more i akustyczną wersję Fall to pieces.
Velvet Revolver koncertowało przez 19 miesięcy po wydaniu płyty, pojawiło się na prawie wszystkich kontynentach, na wielu znaczących festiwalach. Niestety trasa nie za dobrze wpłynęła na wszystkich…
Film “VH1 Inside Out: The Rise of Velvet Revolver”
Prawie na początku mojej długiej przygody z blogowaniem okołogunsowym wspomniałem o jednym z wczesnych projektów Matta Soruma. Obiecałem przy tej okazji, że więcej o zawartości płyty dopiszę, gdy płyta wreszcie do mnie dotrze.
Warto przeszukać bloga w poszukiwaniu starszej notki przed zapoznaniem się z najnowszą:)
Z różnych względów ( brak gramofonu/problemy z odtwarzaniem płyty) mogę to zrobić dopiero teraz.
Mam dwa egzemplarze płyty, a to z tego względu, że miałem nadzieję na to, że kupując drugi będę mógł się uraczyć dźwiękiem winylowej płyty, która w żaden sposób nie przeskakuje. Tak się jednak nie stało. Nie wiem, czy to kwestia płyt, czy gramofonu, ale zdecydowanie utrudnia to odbiór muzyki. No, ale jak się nie ma co się lubi, to wypada lubić to, co się ma.
Pokusiłem się o krótką pseudorecenzję, może kiedyś uda mi się też udostępnić sample utworów.
Faraway girl – piosenka utrzymana w stylu lat 80tych śpiewana na dwa głosy przez Billa Overholtzera i i Donnę McDaniel. Chwytliwy refren, wpadający w ucho, melodia, którą można zaśpiewać, moim skromnym zdaniem zdecydowanie najlepszy utwór na płycie
never forever
Kiss me, kill me rapowane na początku, utwór przywodzi na myśl niektóre z nagrań Michaela Jacksona, nieco monotonny i zdecydowanie pozostający w cieniu Faraway girl
skin sin
nieco elektroniczny, refren z chórkiem kobiecym, od czasu do czasu słychać w tle gitarę, jednak na pierwszy plan wybija się natrętnie powtarzany monotonny motyw
blueslines
Lekka, jakby letnia piosenka, jednym uchem wpadnie,drugim wypadnie
monster
utwór instrumentalny, w którym “wykazać” może się Matt Sorum i basista zespołu, jednak daleko temu,co grają do finezji zaprezentowanej później przez Matta i Duffa,utwór razi monotonią
Never forever
wersja instrumentalna + powtarzany od czasu do czasu refren
Całości bliżej jest do poprocka lat 80tych i wcześniejszych, choć słychać,że gitarzyści chcieliby spróbować czegoś więcej. Jednak barwa głosu wokalisty nie pozostawia złudzeń co do tego,jaką muzykę powinien grać zespół. Jeden,czy dwa chwytliwe utwory niczym szczególnym nie wyróżniającym się na tle muzyki tamtego czasu nie mogły wróżyć sukcesu zespołowi. Tym bardziej, że już wkrótce po wydaniu tej płyty nadszedł czas rewolucji muzycznej Axla i jego kumpli, którzy wydali płytę, o której do tej pory jest znacznie głośniej, niż o początkach rockendrollowego Soruma 😉
Dziękuję za cierpliwość w czekaniu na kolejne wpisy, następny już “wkrótce” i znów będzie to pewnego rodzaju powrót do przeszłości…
Czasem bywa tak, że coś wielkiego rodzi się z czegoś, co miało na początku być jedynie zabawą. Mimo, że Camp Freddy nie jest znaną przez wielu grupą to jednak mogłoby jej nie być, gdyby pewnego dnia ktoś nie zaproponował kilku muzykom wspólnego koncertu.
Wśród ” założycieli” grupy byli znany z Jane’s Addiction Dave Navarro i Scott Ford (Twitlight Singers), Billy Morrison ( The Cult), Donovan Leitch (syn Donovana) oraz nie kto inny jak perkusista Gunsów Matt Sorum.
To, co miało być jednorazowym wydarzeniem, a więc pierwszy koncert grupy w 2002 roku , stało się zalążkiem nowej jakości na muzycznej scenie Ameryki.
Jednak czy do końca nowej? Można polemizować, gdyż grupa do tej pory nie nagrała, ani nie zamierza nagrać własnego materiału.
Jest więc klasycznym coverbandem, który podczas pierwszego koncertu przypomniał spragnionym rockendrollowcom muzykę, która zainspirowała tych muzyków do tego, by sami stali się gwiazdami rock. Takie piosenki jak “20th century boy”, “I wanna be your dog”, “No fun”,czy “Hey Joe” zna chyba każdy szanujący się fan rocka i wielu na pewno chciałoby usłyszeć je na żywo, choćby jako covery.
Stąd też pewnie sukces grupy Camp Freddy, która nie ukrywała, że posiłkowanie się coverami będzie sensem ich istnienia.
Mamy więc pierwszy koncert, zaledwie 7 utworów; prócz wymienionych wcześniej “Jean Genie”, “Waiting for a man” i “Fat bottomed girls”. Zaledwie dwóch gości, wśród nich znajdziemyTwiggy’ego Ramireza ( znanego chociażby ze współpracy z NIN)
Niby niewiele, więc kto mógł przypuszczać,że zespół stanie się tak atrakcyjny dla fanów.
Dwa tygodnie po pierwszym koncercie grupa zagrała ponownie, tym razem poszerzając repertuar między innymi o “Pretty Vacant”, “Paranoid”, czy “My Generation”. Niemal od zawsze atrakcją koncertu Camp Freddy; prócz członków grupy i coverów, byli także zaproszeni goście. Tym razem koncert uświetniły swoją obecnością takie osoby jak Robbie Williams, Moby, czy, znany nam dobrze, Slash. Nie był to zresztą jego ostatni występ gościnny, bo wkrótce pojawił się ponownie, tym razem sprowadzając także Duffa McKagana.Z czasem lista gości grupy Camp Freddy poszerzała się i przy odrobinie szczęścia można było zobaczyć i posłuchać między innymi: Izzy’ego Stradlina, Steve Jonesa, Stevena Tylera, Nikky’ego Sixxa, Ozzy’ego Osbourne’a, Robbiego Kriegera, Lemmy’ego, Nuno z Extreme, Lou Reeda, członków Metallicy, Billy’ego Idola, a nawet Macy Gray, czy zespół Cypress Hill.
Jak widać koncerty Camp Freddy stały się z czasem wydarzeniem, na którym warto było się pojawiać.
Na przestrzeni kilku lat od powstania grupy mieliśmy do czynienia z dwiema zmianami składu: w 2008 basistę Scotta Forda, który zajął się własną karierą muzyczną zastąpił Chris Chaney, związany wcześniej z formacją Jane’s Addiction, a w latach 2006 – 2008 rolę wokalisty Camp Freddy pełnił nie kto inny,a znany nam dobrze Scott Weiland, który odszedł z zespołu po konflikcie z Mattem Sorumem. Wielokrotnie zmieniała się też lista utworów grupy. Trudno byłoby wymienić wszystkie. Dość powiedzieć,że od kilku lat zespół pracował nad płytą, na której znaleźć się miało sporo coverów, które zwykle grywają, a swego rodzaju zwiastunem tego wydawnictwa mogły być single sygnowane nazwą Camp Freddy, które ukazały się w roku 2009.
Były to cover grupy Cheap Trick – “Surrender”
oraz “Merry Xmas Everybody”, cover Slade, który doczekał się nawet teledysku
W styczniu 2013 zespół wydał jeszcze, na składance Various – West Of Memphis : Voices For Justice cover Davida Bowiego – Gean Jenie .
Termin wydania płyty opóźniał się ze względu na zobowiązania muzyków w rodzimych zespołach… Niestety, fani nie doczekali płyty, bowiem 31 grudnia 2013 miał miejsce ostatni koncert zespołu, a w styczniu 2014 roku grupa zakończyła działalność. Część jej członków utworzyła nową supergrupę zajmującą się graniem coverów, a mianowicie Royal Machines, w którym zabrakło już miejsca dla wieloletniego członka zespołu, Matta Soruma. Ten miał jednak już inne plany, o których zresztą poinformował. Powiedział, że zamierza skupić się na swoich projektach: Kings of Chaos oraz Fierce Of Joy.
Posłuchajmy, jak brzmieli Camp Freddy…
I coś typowo dla fanów Gunsów i Velvetów:
i na koniec oczywiście…