Notkę dedykuję Marcinowi, dzięki któremu mogłem usłyszeć płytę. Dzięki raz jeszcze.
Przenieśmy się na chwilę w czasie. Jest rok 1996, pewien pochodzący z Grecji muzyk zbiera na swojej płycie Matta Soruma, Duffa McKagana i Slasha. Nie stroni także od innych gości, wśród których pojawiają się takie postacie jak Carole King, Steve Lukather, Chuck Wright, znany nam już skądinąd Lanny Cordola, Pat Torpey, czy Greg Bissonette. Lista gości imponująca, bo tez sam muzyk Teddy Andreadis nie wahał się wspomóc innych na scenie, dlatego, gdy postanowił wydać solowy album muzycy pospieszyli mu z pomocą. Inna sprawa, że chyba nie za wiele pomocy potrzebował, bo już pierwsze dźwięki “Innocent Loser” pokazują, że Teddy ma pomysł na siebie, na swoją muzykę.
01 Innocent Loser
02 She’s a Little Bring Me Down
03 Rip in the World
04 Baby Doll
05 In Jane’s Alley
06 Where the Ragman Roams
07 Busted Rainbow
08 Shotgun Shack
09 Suicide Romance intro
10 Suicide Romance
11 Wandering Little Girl Blue
12 Mojo Man
12 Trip Through the Jazz
Andreadis, nazwany na okładce płyty Andreasem, to nie tylko uzdolniony instrumentalista grający na fortepianie, klawiszach i harmonijce, ale także całkiem niezły wokalista, który barwą głosu przypomina Joe Cockera i Micka Jaggera. Zresztą wiele z utworów na płycie, którą Teddy sprzedaje za pośrednictwem własnej strony internetowej, jest bliska temu, co grali muzycy Rolling Stones. Ale nie tylko oni, bowiem na płycie znajdziemy także elementy rock n’ rolla, country, jazzu, bluesa, czyli tego wszystkiego, co zdaniem Teddy’ego w muzyce amerykańskiej najlepsze. Muzyczna podróż z Andreadisem to lekcja rocka w doborowej obsadzie. Lekcja, która mija zdecydowanie zbyt szybko. Ale jak mogłoby być inaczej, jeśli już w otwierającym płytę utworze spotykamy starych znajomych z Gunsów Slasha i Matta? Subiektywnie przyznaję, że utwór ten jest jednym z ciekawszych na płycie, zresztą podobnie uważa pewnie sam Teddy, gdyż tytułowy utwór trafił także na profil Myspace Teddy\’ego Andreadisa.
Duff McKagan najwidoczniej “pozazdrościł” kolegom, bo przy współudziale Matta Soruma zagrał z Teddym w bardzo energicznym rockowym Rip in the world.
Ponownie Slasha i Matta możemy posłuchać w Shotgun Shack. Niestety na współpracę całej trójki musieliśmy trochę poczekać,ale warto podkreślić,że 1996 prezentowali się muzycznie znakomicie.
Wydaje się, że 3 utwory nagrane na płycie Andreadisa to niewiele, ale zapewniam,że słuchając tych utworów sięgniecie pamięcią do wspólnych występów całej czwórki. Zresztą echa klimatów muzycznych bliskich muzykom Guns n’ Roses pobrzmiewają na całej płycie. Można się tylko zastanawiać, jak wyglądałby kolejny album Gunsów, jeśli nagrano by go we współpracy z Teddym, a sądząc po jego obszernej dyskografii nagranej z muzykami wywodzącymi się z GN’R niewykluczone,że wkład ZigZaga mógłby być znaczny.
Ale przecież przyszli ex Gunsi to nie cała lista gości autora “Innocent Loser”. Warto zapoznać się także z innymi nagraniami. Myślę, że słuchając płyty każdy odnajdzie coś dla siebie, bo mimo, że nie jest to płyta członka Gunsów, to jednak o wiele bliżej jest tym nagraniom do tego, co komponowali jako zespół niż innym nagraniom solowym. Oczywiście brak tu ważnego elementu, jakim był niewątpliwie Axl Rose, ale myślę, że ZigZag także potrafi zaskoczyć.
Płyta “Innocent Loser” niewątpliwie godna jest przesłuchania.