Kiedy w 1997 Love Spit Love praktycznie przestało istnieć, a Richard Butler zaczął myśleć o swojej płycie solowej pozostali członkowie grupy zebrali się razem z Ericem Jacobsenem ( The Bowery Boys) i zaczęli grać. Początkowo grupa miała być jedynie czymś w rodzaju żartu, nie miała żadnych poważniejszych planów, zwłaszcza, że wokalista niezbyt wysoko cenił swoje umiejętności na tle innych zespołów z tamtego rejonu, mimo to z czasem zespół zaryzykował i zaczął grywać koncerty. Grupę zauważyli ludzie związani z biznesem muzycznym i tak doszło do wydania dwóch wydawnictw zespołu:

Honky Toast – “Meat the honky” ( 1997)
i dwa później
“Whatcha gonna do honky”?
Wzorem np. Ramonesów członkowie zespołu zmienili swoje prawdziwe imiona i nazwiska. Najbardziej bliscy nam Frank Ferrer i Richard Fortus stali się Frankiem B. Butterem i Ricardem Croisantem.
Grupa grała prostego hardrocka, bliskiego dokonaniom takich grup jak New York Dolls, Hearbreakers, czy MC5. W ich muzyce można także usłyszeć wpływy Aerosmith, Ac/dc, Roling Stoones, czy The Stooges, a w tytułowym kawałku drugiego wydawnictwa dźwięki zbliżone nawet do RHCP.
Wzorem wielu rockendrollowych zespołów również grupa Honky Toast nie siliła się na wymyślne teksty, o czym świadczą same tytuły,jak np. “Shakin and bakin”, “Alkoholic mama”, czy “Hair in my teeth again”.
Jak pewnie wiecie grupa nie przetrwała próby czasu… Niech żyją wytwórnie muzyczne
Podobnie, jak Pale Divine, tak i Honky Toast było reaktywowane na pojedyncze koncerty: